Ministerstwo Edukacji ogłosiło projekt podstawy programowej, według której nauczyciele będą prowadzić lekcje od września 2009 r. Wiadomo już, czego w pierwszych klasach uczyć będą się sześcioletnie dzieci, które pierwszy raz pójdą do podstawówek.
Minister Katarzyna Hall zapewnia, że pierwsze lata podstawówki będą przypominały przedszkole. Jednak niektórzy eksperci alarmują, że wymagania wobec sześciolatków będą zbyt duże. – W pierwszych latach nauki miał być czas na zabawę. Nowa podstawa programowa tego nie gwarantuje. Każe dziecku już w pierwszej klasie poznać wszystkie litery. W Danii dopiero od ośmiolatka wymaga się czytania i pisania. W Holandii lekcje najmłodszych zaczynają się godzinną zabawą – mówi Dorota Dziamska, nauczycielka.
O tym, czego ma się uczyć sześciolatek, rozmawiamy z prof. Edytą Gruszczyk-Kolczyńską, przewodniczącą ekspertów układających podstawę programową dla najmłodszych. ?
Rz: Uczeń po pierwszej klasie ma mieć rozeznanie, że pieniądze otrzymuje się za pracę, ma więc dostosowywać swe oczekiwania do realiów ekonomicznych rodziny. Czemu ma się o tym uczyć?
prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska: Wymagania, jakie znalazły się w podstawie programowej, zostały sprawdzone w pracy z dziećmi. I, niestety, smutne jest to, że wiele starszych przedszkolaków nie wiąże pracy z zapłatą. Twierdzą, że pieniądze bierze się ze ściany, czytaj z bankomatu. A jak nie ma pieniędzy, to trzeba iść do babci, bo ona zawsze je ma. Albo mówią, że tatuś bierze pieniądze z banku, bo w nim pieniążki są zawsze. Tak rozumują dzieci, które chcą mieć kolejny samochodzik. A chcą, ponieważ telewizja pokazuje dziecięce marzenia. Naciskają więc na dorosłych, by kupowali im kolejne zabawki bez względu na możliwości finansowe, bo nie znają wartości nabywczej pieniądza.