Prace domowe jako obowiązkowe i oceniane zniknęły w kwietniu 2024 r. Oficjalnie była to odpowiedź na prośbę Maćka z Włocławka, który na jednym z przedwyborczych wieców tłumaczył Donaldowi Tuskowi, że w szkole łamane są prawa ucznia, zadawane są prace domowe na weekend, a w poniedziałki robi się sprawdziany. Trzy tygodnie później premier ogłosił likwidację prac domowych w podstawówkach.
Oczywiście, głównym powodem zniesienia nauki w domu były zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego. Ale prawdą jest też, że od dawna mówi się o tym, że dzieci w Polsce są przeciążone nauką, a po powrocie ze szkoły nie mają czasu na hobby, rodzinne aktywności czy spotkania z przyjaciółmi.
Nie bez znaczenia był także fakt, że od czasu rozwoju sztucznej inteligencji zadawanie prac domowych, które odrabia się mechanicznie, stało się zupełnie bezcelowe.
Potrzebna ewaluacja prac domowych. IBE pracuje nad rekomendacjami
Problem jednak w tym, że wolnego czasu wcale nie przybyło. Przybyło za to sprawdzianów, bo bez prac domowych wielu uczniów w ogóle przestało się uczyć. Przymus siedzenia nad książką wymuszono więc kartkówkami. A że mimo odchudzenia o 20 proc. podstawy programowej materiału do opanowania wciąż jest za dużo, więc i tak trzeba było na naukę poświęcać długie godziny.