Natomiast dla ich rówieśników, których rodzice poślą do pierwszych klas podstawówek – tak. Dostaną po 150 zł dofinansowania do kompletu książek.
Skąd ten podział? MEN zakłada, że przedszkolaki nie będą uczyły się czytania i pisania z podręczników. W uzasadnieniu do projektu zapisano, że „specyfiką wychowania przedszkolnego” jest „wspomaganie rozwoju intelektualnego i kształtowanie gotowości dziecka do nauki czytania i pisania, w szczególności przez różnego rodzaju zabawy i gry dydaktyczne”. MEN podsumowuje: „na tym etapie edukacyjnym korzystanie z podręczników nie jest konieczne”.
Co o tej zmianie sądzą nauczyciele? – To błąd, że nie będzie dofinansowania tak jak w dawnych zerówkach – uważa Jolanta Olszewska, dyrektor Przedszkola nr 3 w Gubinie. – Dzieci w tym wieku są gotowe do wypełniania ćwiczeń, muszą kształcić umiejętności manualne. I jeśli nawet podręcznik jest niepotrzebny, to przydadzą się zeszyty ćwiczeń i materiały piśmiennicze.
A Karolina Elbanowska podkreśla: – Ministerstwo pokazuje, że nie zależy mu na edukacji sześciolatków, tylko na wypchnięciu ich do szkół. Gdy zabiegaliśmy o pozostawienie dzieci w przedszkolach, nie chodziło nam o to, by nie uczyły się czytać i pisać, ale by robiły to w odpowiednich dla nich warunkach.
Rzecznik prasowy MEN Grzegorz Żurawski odpowiada, że zmiany dotyczące wyprawki to efekt wprowadzenia od września nowej podstawy programowej: – Zakłada ona, że przedszkole jest miejscem przygotowania do pójścia do szkoły, a nie do robienia tego samego, co w pierwszej klasie. W naszym odczuciu sześciolatki gotowe do nauki powinny trafić do szkoły.
Jednak rodzice z „Ratuj maluchy” chcą zaapelować do wydawców edukacyjnych, by nie zaprzestawali drukowania książek, z których dotychczas uczyły się sześciolatki w tzw. zerówkach, bo w innym przypadku będą musiały przerabiać materiał dla pięciolatków.