Grażyna Złocka-Korzeniewska, dyrektor białostockiego ogólniaka, nie przytacza statystyk, które świadczą o dominacji szkoły w województwie podlaskim. Nie chwali się liczbą olimpijczyków czy maturzystów, którzy dostali się na wymarzone kierunki studiów. – Przyjaźń, wzajemna pomoc, współczucie i zrozumienie – to wartości, które wpajamy naszym uczniom od pierwszej klasy – wylicza.
Historia szkoły dzieli się na dwie epoki. Do 30 września 2005 roku i po tej dacie. Tego dnia jadący do Częstochowy uczniowie I LO mieli wypadek. Wiozący ich autokar zderzył się z ciężarową lawetą. Zginęło 13 osób, w tym dziewięciu uczniów liceum. – Tragedia nauczyła nas pokory – mówi dyrektor.
I LO swój prestiż zawdzięcza aktywności uczniów i nauczycieli. – Staramy się odkryć w każdym coś wyjątkowego. Nie szkodzi, że uczeń jest słabszy z matematyki. Skupiamy się na tym, że świetnie gra w szachy – tłumaczy Złocka-Korzeniewska.
Szkoła, w której pod okiem 74 pedagogów uczy się dziś ok. 800 uczniów, doskonale wpisuje się w wielokulturowość Podlasia. W placówce działają kluby: młodych katolików i Judaica oraz skupiające młodzież prawosławną Szkolne Koło Eleos. W I LO powstała też pierwsza w kraju sekcja Towarzystwa Opieki nad Majdankiem, swoją siedzibę ma tam Podlaskie Stowarzyszenie na rzecz Uzdolnionych. – Rozmaite koła zainteresowań pozwalają każdemu uczniowi na rozwój w ulubionej dziedzinie – mówi uczeń Wojciech Kaczmar, który podobnie jak jego starsza siostra wybrał I LO. Przyznaje, że w liceum panuje rygor. – Dziewczyny nie powinny chodzić w rozpuszczonych włosach, nosić biżuterii czy makijażu – zdradza. Ale jego koleżanki nie narzekają na twarde zasady panujące w szkole. – Szkoła to nie rewia mody – mówi Karolina Białozor. Uczniowie chwalą sobie kompetencje i poczucie humory nauczycieli. – Matematyczka potrafi nas rozśmieszyć do łez, jednocześnie świetnie tłumacząc najtrudniejsze zadania. W takiej atmosferze naprawdę chce się uczyć – przekonuje Aleksandra Lewończuk.
[srodtytul]Pod okiem profesorów[/srodtytul]