Poradniki, jak ocenić, czy dziecko poradzi sobie w szkole, zwiedzanie klas z kącikami do zabaw, warsztaty dla rodziców na temat obniżenia wieku szkolnego – to niektóre z pomysłów urzędników, którzy chcą, by w przyszłym roku szkolnym więcej sześciolatków znalazło się w podstawówkach.
W tym roku, jak pisała piątkowa „Rz”, w całym kraju do szkół poszło zaledwie 4,7 proc. maluchów. Minister edukacji Katarzyna Hall liczy, że we wrześniu 2010 r. naukę rozpocznie połowa z 251 tys. chodzących do przedszkoli tegorocznych pięciolatków.
Tego samego chcą samorządowcy. – Sześciolatki, które pójdą do szkół, zwolnią miejsca w przedszkolach dla młodszych. Dostaniemy też na nie rządową subwencję – mówi Jan Żądło, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta w Krakowie.
W tym mieście w szkołach jest 2 proc. sześciolatków. Krakowscy urzędnicy mają ambicję, by było ich więcej. Rozpoczęli akcję, która ma przekonać rodziców. – Zaczęliśmy od rozmów z dyrektorami szkół i przedszkoli. Chcemy, by mówili jednym głosem, że nie warto, by sześciolatek został w przedszkolu – tłumaczy Żądło.
W planie są wycieczki dla pięciolatków do szkół, by mogły zobaczyć klasy, spotkania w podstawówkach z rodzicami, by przekonali się, że są przygotowane na przyjęcie dzieci. – Chcemy tworzyć klasy tylko dla sześciolatków, by rozwiać obawy rodziców, że dzieci nie poradzą sobie wśród starszych siedmiolatków – dodaje Żądło.