Jak najbardziej. Tym, którzy wchodzą w nią głęboko, daje ogromne możliwości i otwiera nowe horyzonty myślenia.
[b]Na ile nauczyciel jest w stanie pomóc tym najzdolniejszym?[/b]
Może próbować rozwijać ich wiedzę i wyobraźnię matematyczną, podsuwać nowe i oryginalne problemy do rozwiązania. Pomagają nam w tym nasi wybitni absolwenci, dawni olimpijczycy, którzy przychodzą, by pracować ze swymi młodszymi kolegami. Robią to całkowicie społecznie. W kółku matematycznym powadzą zajęcia nawet dwa razy w tygodniu. Absolwenci Tomek Kobos, Kuba Konieczny, Maciek Gawron czy Krzysiek Dorobisz pomagają mi też w sprawdzaniu prac uczniów przygotowujących się do olimpiad.
[b]Ile trzeba wysiłku, by zostać laureatem czy finalistą olimpiady?[/b]
To naprawdę ogromna praca, bo konkurencja jest olbrzymia. Przed olimpiadą wykorzystujemy każdą wolną chwilę na przygotowania. Wyznaczamy sobie spotkania nawet o 7 rano. A do tego dochodzą niezliczone godziny pracy własnej olimpijczyków.
Każde takie spotkanie wymaga ode mnie poświęcenia więcej czasu niż przygotowanie się do normalnych lekcji w ciągu całego tygodnia. Czasem kilka dni muszę posiedzieć, by sprawdzić jakąś trudną pracę któregoś z moich olimpijczyków. Ale wielką satysfakcję dają mi ich sukcesy i ogromne zaangażowanie w to, co robią.