W Polsce są z pewnością dobre szkoły i fantastyczni nauczyciele. Tacy, którzy robią wszystko, by prowadzone przez nich lekcje były ciekawe a dzieci wyrosły na mądrych i wrażliwych dorosłych. Są gminy, które wspierają edukacyjne innowacje. Są rady rodziców, którym zależy na tym, by dzieci otrzymywały najlepsze wykształcenie i to niezależnie od tego, czy mieszkają w aglomeracjach czy małych wioskach.
Ale nawet mając najlepsze chęci trudno powiedzieć, że edukacja w Polsce jest nowoczesna, przyjazna dziecku i odpowiadająca na wyzwania współczesnego świata. Choć taka pewnie powinna być, skoro wielką reformę edukacji mieliśmy zaledwie pięć lat temu. Szkoda tylko, że zdecydowano wówczas o tym, by znów wprowadzić w niej zasady obowiązujące w ubiegłym stuleciu.
Czytaj więcej
W polskich szkołach dramatycznie brakuje nauczycieli i pieniędzy, do tego dochodzi groźba strajkó...
I tak, zamiast poprawiać w szkole to, co nie działało dobrze, otrzymaliśmy ponownie ośmioletnie szkoły podstawowe i czteroletnie licea. Gimnazja, choć radziły sobie dobrze a gimnazjaliści wypadali świetnie w testach PISA, odeszły w niebyt. Wraz z reformą zmieniła się podstawa programowa. Tłumaczono, że poprzednia jest zbytnio okrojona i uszczegółowiono ją tak, że nawet w szkole podstawowej uczniowie siedzą nad lekcjami do późnych godzin. W towarzystwie rodziców, bo konieczność realizacji obszernej podstawy programowej powoduje, że każde zagadnienie omawiane jest „po łebkach” a dzieci mają w głowach chaos. O zastosowaniu w praktyce zdobytej wiedzy bez pomocy właśnie rodziców czy płatnych korepetytorów, często nie ma mowy. Zamiast wyrównania szans edukacyjnych, mamy więc ich potęgowanie.
Ile zarabiają młodzi nauczyciele?
Można by powiedzieć, że winni są nauczyciele, którzy nie potrafią dostrzec rosnących problemów uczniów. Czasami tak jest, ale często też tych problemów nie dostrzegają, bo po prostu nie ma. Pensja początkującego pedagoga to mniej więcej tyle, ile zarabia pracujący na etacie robotnik niewykwalifikowany. A szanse na bardziej odczuwalną podwyżkę nauczyciel ma po sześciu latach pracy. Bo trudno mówić, że odczuli majowy wzrost płac o 4,4 proc. podczas gdy inflacja obecnie to 17,2 proc. Nie zatrudniając się w szkole, pedagodzy nie mogą dostrzec potrzeb dzieci.