W opinii nauczycieli zasady płacenia za egzaminowanie na ustnych maturach są nieuczciwe. Powinno się ich wynagradzać za czas od rozpoczęcia egzaminu do jego zakończenia – czyli za tyle, ile faktycznie on trwa. Sytuację pogarsza fakt, że przy przeliczaniu przepracowanego czasu uwzględnia się tylko osoby, które zdawały, nie biorąc pod uwagę, że komisja musi czekać do końca czasu przeznaczonego na egzamin w danym dniu, na wypadek gdyby nieobecny uczeń jednak zdecydował się przyjść.
Obowiązujący system wynagradzania jest trudny. Rachunki się komplikują, jeśli nauczyciel w tym samym czasie ma zaplanowane i lekcje, i egzaminy. Dyrektorzy szkół się skarżą, że każdego egzaminatora trzeba rozliczać indywidualnie, z jego planem lekcji i protokołami z dnia matur w ręku. Po żmudnych wyliczeniach w jednej z dość dużych szkół w ubiegłym roku okazało się, że w sumie wszystkim nauczycielom trzeba zapłacić niewiele ponad 1 tys. zł.
Przeciwko określonemu przez MEN sposobowi obliczania wynagrodzenia za ustne matury występował Związek Nauczycielstwa Polskiego. W opinii ZNP sposób rozliczania pracy w komisjach maturalnych jest niezgodny z uchwałą SN z 22 marca 2007 r. (III PZP 1/07), nie ma podstaw prawnych i jest nieprawidłowy z punktu widzenia techniki przeprowadzania egzaminów. Nie można sztywno i arbitralnie przyjmować, ile trwa egzamin (zwłaszcza że przepisy mówią, że ma on trwać około 10, 15, 25 minut).
Zdaniem ZNP nie ma też podstaw do przeliczania egzaminu na 45-minutowe godziny lekcyjne, bo pozostawanie w dyspozycji pracodawcy przez określoną liczbę godzin, o którym stanowi art. 42 ust. 3 Karty nauczyciela, odnosi się do godzin zegarowych. Do obliczania wynagrodzenia trzeba stosować Kartę nauczyciela i regulamin wynagradzania w danej szkole, a nie rozporządzenie z 30 kwietnia 2007 r., które nie odnosi się do wynagradzania za pracę przy egzaminie. Apele ZNP nie przyniosły efektu.– Resort edukacji wciąż przypisuje sobie prawo do arbitralnego określania zasad wynagradzania za pracę przy maturach, chociaż w żadnym akcie prawnym taka kompetencja nie została ustalona – uważa Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Przyjęcie zasady, że wynagradza się faktyczny czas egzaminów, ma swoje wady.