Tegoroczna uniwersjada była wyjątkowo udana. Zawodnicy przywieźli 17 medali, co dało nam piątą pozycję w klasyfikacji medalowej.
Powiedziałbym, że była wyjątkowo udana. Nawet jeśli mierzyć ją tylko medalami. Zaledwie raz na zimowej uniwersjadzie mieliśmy lepszy wynik. Ale dużo zależy od okoliczności i stawki zawodników w poszczególnych dyscyplinach. Cztery lata temu z Krasnojarska wróciliśmy tylko z dwoma medalami. Tymczasem Amerykanie, którzy stanowią pewien punkt odniesienia, ani razu nie stanęli wówczas na podium, podczas gdy gospodarze z Rosji mieli 112 medali, prawie połowę wszystkich rozdanych.
Ale trzeba przyznać, że medal medalowi nierówny. Jedne konkurencje były słabiej obsadzone, inne lepiej, łącznie z czołowymi zawodnikami z Pucharu Świata, mistrzostw świata czy igrzysk.
Skoro udając się na uniwersjadę nie wiecie, z kim przyjdzie wam rywalizować, to właściwie po co na nią jechać?
Uniwersjada to bardzo ważny element w rozwoju sportowym zawodnika. Jeśli popatrzy się na medalistów olimpijskich, to duża część z nich - w tym nasi, jak Tomasz Sikora czy Justyna Kowalczyk – to również medaliści uniwersjad. Uniwersjada logistycznie i organizacyjnie nie ustępuje igrzyskom olimpijskim. Konkursy Pucharów Świata nie mają takiej skali.