Uczelnie zaczynają walczyć o sportowców. UW szykuje nowy system rekrutacji

- Wielu rektorów zaczyna dostrzegać, że utrzymanie profesjonalnych zespołów sportowych to dla nich zysk wizerunkowy i magnes zarówno dla biznesu, jak i studentów - mówi Dariusz Piekut, sekretarz generalny Akademickiego Związku Sportowego, szef polskiej misji na zimową uniwersjadę w Lake Placid.

Publikacja: 28.03.2023 21:14

Dariusz Piekut

Dariusz Piekut

Foto: archiwum prywatne

Tegoroczna uniwersjada była wyjątkowo udana. Zawodnicy przywieźli 17 medali, co dało nam piątą pozycję w klasyfikacji medalowej.  

Powiedziałbym, że była wyjątkowo udana. Nawet jeśli mierzyć ją tylko medalami. Zaledwie raz na zimowej uniwersjadzie mieliśmy lepszy wynik. Ale dużo zależy od okoliczności i stawki zawodników w poszczególnych dyscyplinach. Cztery lata temu z Krasnojarska wróciliśmy tylko z dwoma medalami. Tymczasem Amerykanie, którzy stanowią pewien punkt odniesienia, ani razu nie stanęli wówczas na podium, podczas gdy gospodarze z Rosji mieli 112 medali, prawie połowę wszystkich rozdanych.  

Ale trzeba przyznać, że medal medalowi nierówny. Jedne konkurencje były słabiej obsadzone, inne lepiej, łącznie z czołowymi zawodnikami z Pucharu Świata, mistrzostw świata czy igrzysk.  

Skoro udając się na uniwersjadę nie wiecie, z kim przyjdzie wam rywalizować, to właściwie po co na nią jechać? 

Uniwersjada to bardzo ważny element w rozwoju sportowym zawodnika. Jeśli popatrzy się na medalistów olimpijskich, to duża część z nich - w tym nasi, jak Tomasz Sikora czy Justyna Kowalczyk – to również medaliści uniwersjad. Uniwersjada logistycznie i organizacyjnie nie ustępuje igrzyskom olimpijskim. Konkursy Pucharów Świata nie mają takiej skali.  

Mówi pan o Sikorze i Kowalczyk, ale ten pierwszy najpierw został mistrzem świata w Anterselvie, a dopiero później zdobywał złota na uniwersjadach. Kowalczyk była czołową juniorką świata także przed uniwersjadą.  

To kwestia kalendarzy i innych czynników. Uniwersjada jest wycinkiem sportu – wybieramy zawodników, którzy są studentami, łączą edukację z rozwojem sportowym. I gdy przyjeżdżamy z 17 medalami, to z tego wycinka wynika, że widocznie mamy dobrych studentów-sportowców. Co dzieje się na innych arenach, gdzie już te kryteria akademickości są zdjęte, to inna sprawa.  

Widać natomiast ogólny trend, że zawodnicy, którzy zdobywają dużo medali, osiągają to w dojrzałym wieku. Coraz rzadziej zostaje się mistrzem olimpijskim, gdy ma się lat 18, nie tylko jeśli chodzi o sporty zimowe, ale też np. lekkoatletykę. Z naszych obserwacji wynika, że granica to wiek ok. 25 lat, czyli tyle, ile wynosi limit na uniwersjadach. Często ci sportowcy mówią, że jeśli chodzi o technikę, osiągnęli już maksimum możliwości, natomiast to, czego dalej się uczą, to dojrzałość i doświadczenie. Można je zdobyć na uniwersjadach. Letnie uniwersjady gromadzą 12 tys. studentów z całego świata. To tyle uczestników, co na igrzyskach. Żadne mistrzostwa świata juniorów czy jakiekolwiek inne zawody nie mogą się z tym równać. To „ogranie” w takich warunkach ma znaczenie w dojrzałości sportowej. Najlepszym przykładem jest snowboardzista Oskar Kwiatkowski, medalista poprzedniej zimowej uniwersjady w Krasnojarsku, który teraz został mistrzem świata, mając 26 lat. 

Czytaj więcej

Mniej plagiatów na uczelniach - pokazują dane systemu antyplagiatowego

W mediach uniwersjada przeszła prawie niezauważona. Jest traktowana jako zawody trzeciej kategorii.  

Nie jest trzeciej kategorii. Szkoda, że media tego nie rozumieją i nie dostrzegają. Ona jest po prostu inaczej skonstruowana, przez swoje kryteria.  

Ale przez to właśnie obniża się jej ranga. 

Ile zdobywamy medali na igrzyskach? Kilka, kilkanaście. Czyli zdobywa go mały procent tych, którzy o niego walczą. Często medal z uniwersjady to jest jedyny lub największy sukces w karierze zawodnika. Małgorzata Tlałka, najlepsza w historii polska alpejka, miała wysokie miejsca w Pucharach Świata, ale na podium mistrzostw świata czy igrzysk nie stanęła nigdy (a szkoda). W jej karierze największym medalowym trofeum okazały się medale z uniwersjad. Czy to umniejsza jej dorobek? Nie. W pewien sposób nawet uszlachetnia. Zawody akademickie często otwierają psychikę tych zawodników, ale bywają też zwieńczeniem kariery sportowej.  

Powiedział pan, że USA są punktem odniesienia, ale chyba nie tylko w kwestii uniwersjad, ale całego sportu akademickiego. Z czego wynika ten fenomen, że mecz uczelnianej drużyny futbolu amerykańskiego jest w stanie zgromadzić dziesiątki tysięcy kibiców na stadionie, goszczącym nawet Super Bowl?  

Byłem teraz w USA pierwszy raz w życiu i jestem zachwycony. Postaram się wytłumaczyć różnicę na przykładzie... samochodów. Po USA jeżdżą auta wielkie, pakowne. Samochód jest dla Amerykanów narzędziem. U nas jest prestiżem. Tu ludzie chcą mieć samochód, żeby się pokazać, a tam po to, żeby z niego korzystać.  

I tak jest tam z wieloma rzeczami, które robią. Jak budują boisko czy inne obiekty sportowe, to po to, żeby z nich korzystać, a nie po to, żeby przecinać wstęgi. O prestiż dbają też w nieco inny sposób, nie tylko kraju, ale też mniejszych społeczności, w tym uczelni. Z dumą demonstrują przynależność do swoich uczelni, choćby nosząc bluzy uczelniane. Drużyny sportowe są odpowiedzialne za budowę marki uczelni. Sport jest narzędziem nie tylko wychowawczym, ale też buduje i wzmacnia tożsamość tych społeczności: uczelni, miasta, kraju. To się przenosi i na inne aspekty – naukowe, artystyczne itd.  

Dlaczego tak nie jest na polskich uczelniach? 

W mojej ocenie nie jest tak źle, ale na pewno brakuje nam nadal obiektów. Niektóre miasta budują miejskie czy szkolne obiekty, jest ich już dużo, ale na uczelniach wciąż jest spory deficyt. Bo co innego, jeśli chodzi o finansowanie czy utrzymanie sali wykładowej, do której wchodzi 20 osób, a co innego hala sportowa z dużą kubaturą, nie mówiąc już o stadionie czy pływalni.  

Z raportu Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich wynika, że po ostatnich podwyżkach uczelniane budżety nie dopinają się. A już wielokrotnie doświadczaliśmy, że gdy brakuje pieniędzy, gdzie najłatwiej coś obciąć?  

W sporcie.  

Na szczęście i ten świat powoli się zmienia. Trzy lata temu, dzięki ówczesnemu Ministerstwu Nauki, udało się stworzyć program Narodowa Reprezentacja Akademicka. Pieniądze z niego mają pozwolić na to, by rektorzy pomagali zawodnikom dopasować edukację do ich trybu sportowego.  

Ale czy sport akademicki nie staje się w ten sposób po prostu formą zapewnienia utrzymania dla tych sportowców?  

Absolutnie nie. Nie stać nas na takie rozwiązania, niemniej jednak robimy wszystko co w naszej mocy by pomagać studentom sportowcom. Przyjmując definicję, że sport akademicki to uzupełnienie kariery sportowej o karierę naukową, nie sposób pominąć istotnej roli uczelni i ich władz rektorskich we wspieraniu tych dwóch procesów. Coraz częściej sukcesy studentów sportowców są powodem do dumy i eksponowania ich na forum akademickim, ale jeszcze dużo przed nami by przynosiło to inne wymierne korzyści dla uczelni. Program “Narodowa Reprezentacja Akademicka” to obecnie główne wymierne wsparcie przekazywane uczelniom w powiązaniu z sukcesami sportowymi studentów. Reszta to dobra wola i zrozumienie władz rektorskich. Pracujemy nad rozwiązaniami, które systemowo jeszcze lepiej będą wspierać te procesy.  

Pod koniec stycznia prezydent podpisał nowelizację ustawy o szkolnictwie wyższym, która m.in. po raz pierwszy wprowadza możliwość wpierania AZS – w domyśle sportu akademickiego – przez władze uczelni. Z naszej perspektywy jest wiele do zrobienia w systemie dystrybucji środków finansowych przeznaczanych na sport. Wspomnę wypowiedź Tomka Majewskiego przed igrzyskami w Londynie. - Jakby nie wiadomo ile więcej pieniędzy włożono w nasze przygotowania, to mogłoby być nawet gorzej. Gdybym miał złote kule, nie pchałbym nimi dalej – stwierdził dobitnie. Tymczasem są dyscypliny, w których jak zawodnik nie zainwestuje własnych pieniędzy, to nic nie osiągnie. System z pewnością ma jeszcze elementy do poprawy.  

To po co, poza pieniędzmi, sportowiec ma iść na studia? 

Żeby się rozwijać dwutorowo. Żeby dojrzewać do kolejnych wyzwań. Żeby przygotować się do kolejnego trzeciego wymiaru kariery – kariery zawodowej.  

Każda kariera sportowa kiedyś się kończy. Gdy ten mały procent sportowców zdobędzie medal olimpijski, to w jakimś sensie ma zapewnioną przyszłość. Ale jeśli nie? Niektórzy zawodnicy zmienią się w trenerów czy fizjoterapeutów – co, notabene, też wymaga ukończenia studiów.  

AWF-y jednoznacznie związane są ze sportem, ale czy to jedyna droga dla zawodnika, który chce być studentem? 

Absolutnie nie. Ważną sprawą jest w tym kontekście system naboru na studia. W USA uczelnie rywalizują o uzdolnionych uczniów szkół średnich, proponują im stypendia i inne udogodnienia, tylko po to, by dany zawodnik mógł dany uniwersytet reprezentować. Wiem, że podobny system będzie wdrażany przez Uniwersytet Warszawski, którego władze (rektor, kanclerz) mają bezpośrednie doświadczenia z systemu amerykańskiego, będącego punktem odniesienia. Przygotowywany jest nowy system rekrutacji, preferujący kryteria sportowe.  

Ponownie przywołam program “Narodowa Reprezentacja Akademicka”, dzięki któremu uczelnia może dostać z Ministerstwa Nauki na każdego studenta sportowca 20 tys. zł rocznie, za pomoc z zorganizowaniu mu łączenia edukacji z uprawianiem sportu. Przez pięć lat studiów to 100 tys. zł. To są już konkretne pieniądze dla uczelni, które idą za zawodnikami. I to oni mogą decydować do której uczelni pójdą z tym finansowym wsparciem. Obecnym liderem programu NRA jest  AWF w Katowicach, która ma w tym programie około 150 osób. To są co roku 3 mln zł! 

A co ze sportami drużynowymi w AZS? Koszykówka w USA to po NBA głównie uczelnie. U nas AZS-ów w ligach jakby coraz mniej.  

Naszym problemem jest to, że wszystkie programy, które są tworzone przez instytucje publiczne, przez ministerstwo, niestety wykluczają w naszym przypadku gry zespołowe. Na szczęście wielu rektorów zaczyna dostrzegać, że utrzymanie profesjonalnych zespołów to dla nich zysk wizerunkowy i magnes zarówno dla biznesu, jak i studentów.  

Czytaj więcej

Coraz bliżej powstania Akademii Piotrkowskiej

Tegoroczna uniwersjada była wyjątkowo udana. Zawodnicy przywieźli 17 medali, co dało nam piątą pozycję w klasyfikacji medalowej.  

Powiedziałbym, że była wyjątkowo udana. Nawet jeśli mierzyć ją tylko medalami. Zaledwie raz na zimowej uniwersjadzie mieliśmy lepszy wynik. Ale dużo zależy od okoliczności i stawki zawodników w poszczególnych dyscyplinach. Cztery lata temu z Krasnojarska wróciliśmy tylko z dwoma medalami. Tymczasem Amerykanie, którzy stanowią pewien punkt odniesienia, ani razu nie stanęli wówczas na podium, podczas gdy gospodarze z Rosji mieli 112 medali, prawie połowę wszystkich rozdanych.  

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Uczelnie wyższe
Warto uczyć się chemii. Bez niej nie byłoby smartfonów
Uczelnie wyższe
Rektorzy o swoich uczelniach
Uczelnie wyższe
Ważą się losy nowych kierunków medycznych. Czy studenci trafią na bruk
Uczelnie wyższe
Ruszają kontrole kierunków lekarskich. MNiSW nie wyklucza zamknięcia części z nich
Uczelnie wyższe
Szefem PKA nie będzie już nominat Czarnka