Czy w tegorocznym plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku 2022 coś Panią zaskoczyło?
Językiem młodego pokolenia zajmuję się już od kilkunastu lat, więc tendencje, które się ujawniają nie są mi obce. W dodatku wszystkie te jednostki były zgłoszone do opisu do Obserwatorium Języka i Kultury Młodzieży, którym kieruję, co znaczy, że nie powstały ad hoc. Mam także w domu „swojego” rodzonego nastolatka, na którym testuję za pomocą pomiaru stopnia jego oburzenia, czy słowo, które wypowiadam jest już w strefie cringe’u, czy jeszcze jest „na czasie”. W większości do dwudziestki weszły więc jednostki dobrze znane. Z finałowej dwudziestki dla mnie ciekawa jest odklejka, czyli słowotwórczy „rewers” naklejki, ale znaczeniowo kojarzy się też z oderwaniem, ale od rzeczywistości.
Zaskoczeniem natomiast była dla wielu z nas akcja pod kryptonimem „Gilbert”, którą zapoczątkował nastoletni tiktoker. Postanowił, ze imię Gilbert będzie od teraz oznaczało „geniusza” i zaprosił do jego masowego zgłaszania. Całość utrzymana w typie zabawnego performansu z elementem charytatywnym zaangażowała zastępy nastolatków. Regulamin jest jednak w tym wypadku jednoznaczny – takie słowa świeżo z „produkcji” i zgłaszane w sposób zorganizowany nie mogą zostać MSR. Niemniej jednak na podstawie tej akcji można poznać sposób funkcjonowania młodzieży w sieci – nawet iskra może posłużyć do wzniecenia ognia, ale do czasu aż powstanie jeszcze większy ogień, a w zasadzie – mówiąc po młodzieżowemu – dym lub dymy.
Jaki jest język młodzieży?
O tym, jaki jest język młodzieżowy napisałam kiedyś całą książkę (Kod młodości. Młodomowa w kontekstach społeczno-kulturowych). Traktuje ona szeroko o młodomowie jako stylu komunikacji młodego pokolenia. A ten styl to nie tylko zasób specyficznego słownictwa, ale też pewne strategie społeczno-kulturowe warunkujące jego powstanie i rozwój. Do nich należy ekspresywność jako znak autentyczności i spontaniczności, integrujący, specyficzny komizm czy gry komunikacyjne w grupie rówieśniczej. Pod tym względem niewiele się zmieniło. Jeśli jednak przyjrzymy się grupom poszczególnych słów, to współcześnie w młodomowie prawie nie ma reprezentacji rzeczywistości szkolnej. Pojedyncze jednostki nazywają np. oceny szkolne, najczęściej negatywne (np. szmata). Za to powstaje mnóstwo synonimów odnoszących się do relacji, życia towarzyskiego, osób lub zachowań „uniwersalnych”. Mogą mieć miejsce wszędzie – w domu, na imprezie, w szkole, w mieście, i – co ważne – są niezależne od typu rzeczywistości, w której funkcjonuje młodzież. Dla młodych wirtualność i realność to różne obszary, ale tej samej rzeczywistości. Do języka wchodzą więc najczęściej z portali społecznościowych i gier słowa czy frazy, które wyrosły wprawdzie w sieci, ale poza nią też świetnie sonie radzą. Myślę t o sus, rel, essa czy UwU. W dodatku są bardzo pojemne semantyczne. Można za ich pomocą wyrazić cały wachlarz uczuć i emocji.