Jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego minister edukacji Katarzyna Hall ma podpisać rozporządzenie w sprawie bezpieczeństwa i higieny, zgodnie z którym każda podstawówka będzie musiała zapewnić uczniom „możliwość pozostawienia części podręczników i przyborów szkolnych”. Taki zapis oznacza przyporządkowanie każdemu uczniowi szafki na książki.
– W tym roku chcemy przede wszystkim odciążyć tornistry najmłodszych – mówi Bożena Skomorowska z biura prasowego resortu edukacji.
Na 2010 r. MEN przygotuje bowiem następną nowelizację, która obowiązkowymi szafkami nakaże umeblować wszystkie szkoły. Resort wówczas określi też, jakie mają to być meble. Teraz daje szkołom dowolność. – To zależy od możliwości placówki. Uczniowie mogą zostawiać podręczniki w szufladach, na półkach, w szafach, które szkoły mają – radzi Skomorowska.
Tak problem ciężkich tornistrów już rozwiązała Szkoła Podstawowa nr 43 w Lublinie. – Mamy 1000 uczniów. Nie jest możliwe ustawienie szafek dla każdego. Zostawiają rzeczy w szafach w salach – opowiada wicedyrektor Dorota Drożdżowska-Rejmak. By wprowadzić taki zwyczaj, szkoła musiała zrezygnować z klaso-pracowni, bo każda klasa potrzebuje swojej sali z szafami. – Uczniowie mogą teraz zostawiać farby czy książki, ale niektórzy rodzice zwracają uwagę, że nie ma pracowni przedmiotowych – przyznaje wicedyrektorka.
Jednak nie wszystkie szkoły dają już uczniom możliwość pozostawiania książek, więc samorządy są zaskoczone pomysłem MEN, bo nie przygotowały w budżetach pieniędzy na zakup mebli. – Idea jest słuszna, ale są wakacje i nie wiem, jak szkoły są przygotowane do wywiązania się z nowego obowiązku. A na zakup szafek nie mamy pieniędzy – stwierdza Jan Żądło, p.o. dyrektora Wydziału Edukacji Urzędu Miasta w Krakowie.