Chodzi o nowelizacje Karty nauczyciela oraz ustawy o systemie oświaty, w której zapisane jest posłanie sześciolatków do szkół. Rząd przyjął je 21 października. Lada dzień projekty mają być skierowane do Sejmu. Na początku listopada ma też zakończyć się Edukacyjny Okrągły Stół zwołany przez Lecha Kaczyńskiego. Zasiedli przy nim przedstawiciele MEN, związków zawodowych, organizacji pozarządowych, samorządów oraz parlamentarna opozycja. Jak mówił "Rz" prezydencki minister prof. Ryszard Legutko, decyzji prezydenta w sprawie weta dla ustaw oświatowych w tej chwili się nie rozważa, ale zapadnie ona po obradach okrągłego stołu. W poniedziałek spotkanie robocze, na którym omawiane będzie m.in. obniżenie wieku szkolnego, zmiana podstawy programowej, decentralizacja oświaty.
Stefan Kubowicz, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" zapowiada już, że "Solidarność" będzie przekonywać prezydenta Lecha Kaczyńskiego do zawetowania pakietu projektu nowelizacji ustaw oświatowych.
– Jestem zdumiony, że na dwa dni przed debatą u prezydenta rząd zamyka prace nad projektami ustaw. Widać, że nie chce w nich zmienić ani przecinka. Ustawy w obecnym kształcie lepiej zawetować i do tego będziemy przekonywać prezydenta w czasie obrad – mówi Kubowicz, który brał wczoraj udział w otwarciu obrad okrągłego stołu. Jego zastrzeżenia do rządowych projektów, to zapis w Karcie nauczyciela o konieczności rozliczania się z jednej godziny zajęć pozalekcyjnych z uczniami oraz zapisy decentralizujące oświatę, jakie znalazły się w nowelizacji ustawy o systemie oświaty. – Na październikową rewolucję Platformy odpowiemy rewolucją listopadową - ostrzega Kubowicz.
Weta chce też Forum Związków Zawodowych, które też zasiadło do obrad. – W parlamencie nie będzie możliwości wprowadzenia poprawek, bo ustawy zostaną przyjęte większością głosów koalicji. A są w nich zapisy, które grożą prywatyzacją oświaty – uważa Sławomir Wittkowicz z FZZ.
Z kolei Tomasz Elbanowski, który w obradach reprezentuje społeczny ruch rodziców Ratuj Maluchy, twierdzi, że zawetowania wymaga planowane obniżenie wieku szkolnego, bo szkoły są nieprzygotowane na przyjęcie sześciolatków.