Czy młodych ludzi trzeba namawiać do udziału w głosowaniu?
Trzeba, choć młodzi nie uchylają się od obowiązku głosowania. W pierwszej turze wyborów prezydenckich aż 72,8 proc. osób między 18. a 29. rokiem życia poszło do urn. To była najwyższa dotychczasowa frekwencja wśród młodych ludzi.
To nas motywuje do dalszego działania. Dlatego nie zwalniamy tempa i już następnego dnia po pierwszej turze zwróciliśmy się zarówno do Rafała Trzaskowskiego, jak i Karola Nawrockiego z prośbą o spotkanie z organizacjami społecznymi i młodzieżowymi. By porozmawiać o tym, co dla młodych ludzi jest ważne.
Skierowaliście pisma z prośbą o spotkania do kandydatów. O czym chcecie z nimi rozmawiać?
Podczas kampanii wyborczej słychać było tylko populistyczne hasła. A młodzi już tego nie chcą słyszeć. Zależy nam na konkretnych zapowiedziach związanych m.in. z edukacją, zdrowiem psychicznym, ekologią, kwestiami związanymi z mieszkaniami, pracą czy polityką młodzieżową. Nikt się do nas nie odezwał.
Czytaj więcej
Młodzi wyborcy chcieli pokazać rządowi czerwoną kartkę. Wysoka frekwencja to efekt ich złości. Zy...
Ale jeździcie po Polsce i rozmawiacie z młodymi ludźmi zachęcając ich do udziału w wyborach.
Tak, bo chcemy rozmawiać o tym, co dla młodych jest ważne. Jeździmy też po całym kraju, miastach, miasteczkach, rozmawiamy w szkołach z młodymi ludźmi, tworzymy lekcje obywatelskie, lekcje demokracji, trochę edukujemy. Jednocześnie próbujemy dotrzeć do młodych ludzi, by zrozumieli, że mają wpływ, możliwość zmian i mogą wiele zrobić dla siebie, ale też dla rówieśników, dla następnych pokoleń. Zdecydowanie trzeba mobilizować ludzi do działania.