Iga Kazimierczyk: Szkoła za PiS stała się nieznośna. Teraz nie jest lepiej

W polski system edukacji wpisana jest przemoc. Mamy niezłe prawo oświatowe i podstawy programowe, ale coś jest nie tak z duchem szkoły, bo panuje w niej atmosfera strachu i kontroli – mówi dr Iga Kazimierczyk, prezeska fundacji „Przestrzeń dla Edukacji”, wykładowczyni Uczelni Korczaka.

Publikacja: 08.06.2025 17:20

Polska szkoła zbyt bardzo koncentruje się na egzaminach - uważa dr Iga Kazimierczyk

Polska szkoła zbyt bardzo koncentruje się na egzaminach - uważa dr Iga Kazimierczyk

Foto: PAP/Lech Muszyński

W drugiej turze wyborów do urn poszło przeszło 70 proc. młodych ludzi.  

Przez lata zarzucano młodym, że nie angażują się w sprawy obywatelskie. I teraz oto młodzi poszli do wyborów i zagłosowali. Jednak, jak się okazuje, niekoniecznie tak, jakby niektórzy dorośli sobie tego życzyli. Bo młodzi wyraźnie się nam radykalizują.  

Młodzi zwykle są bardziej radykalni. I też nikt nie powiedział, że mają myśleć tak jak ludzie w średnim wieku czy starsi.  

Oczywiście, oni mają prawo być radykalni, bo taka jest młodość: to czas szybkich, jasnych wyborów. I politycy, którzy nastawili swój przekaz do młodych, osiągnęli to, co zakładali. Politycy powinni się zastanowić teraz nad tym, co takiego dzieje się w szkole, że młodzi się w niej aż tak intensywnie radykalizują.

Oni dojrzewali w szkole PiS-u, część z nich nie chodziła już do gimnazjum.

To są młodzi, którzy wychowali się w bardzo tradycyjnej szkole. Choć rzeczywiście ta szkoła za rządów PiS była szkołą coraz bardziej skostniałą, w której brakowało powietrza i przestrzeni na spontaniczność i oddolne aktywności obywatelskie.

Gimnazja były trochę inne.

To prawda, dawały one młodym ludziom większą możliwość pokazania, czego chcą. Ale niestety, ten okres w naszym systemie edukacji trwał za krótko, żebyśmy rzeczywiście przyzwyczaili się do tego, że młodzi mają głos.

Nie chcę przez to powiedzieć, że szkoła przed PiS była idealna. Już od bardzo dawna nie jest ona przestrzenią, w której młodzi czują się bezpiecznie i fajnie. Ale przez lata rządów Zjednoczonej Prawicy stała się naprawdę nieznośna. 

Politycy powinni się zastanowić teraz nad tym, co takiego dzieje się w szkole, że młodzi się w niej aż tak intensywnie radykalizują

Dr Iga Kazimierczyk, prezeska fundacji „Przestrzeń dla Edukacji”

Szkoła koncentruje się na nauce pod egzamin i paskach na świadectwie.  

Rywalizacja nie jest niczym złym. Ale wydaje mi się, że głównym kłopotem polskiego systemu edukacji jest jego archaicznie-hierarchiczny charakter. Wpisana została w niego przemoc, choć nie jest ona intencjonalna. Cały ten system zbudowany jest tak, że w zasadzie nie ma gdzie wpuścić świeżego powietrza. Z jednej strony mamy niezłe prawo oświatowe i podstawy programowe, ale coś jest nie tak z duchem szkoły, bo panuje w niej atmosfera strachu i kontroli. To się zaogniło za czasów ministra (Przemysława) Czarnka, bo kontrola stała się niemal składową prawa oświatowego. Ale polska szkoła jest po prostu zbudowana na braku zaufania: nauczycielom nie ufają kuratoria, dyrektor i rodzice; nauczyciele zaś nie ufają uczniom. W takiej atmosferze bardzo ciężko jest o przestrzeń do tego, żeby działać swobodnie, oddolnie i obywatelsko. To ogromny grzech polskiego systemu szkolnictwa.  

Sporo mówi się o powstaniu rady szkoły, w której swój głos mieliby też uczniowie.  

Samo stworzenie takich rad nie spowoduje, że w szkole pojawi się demokracja. Jeśli uczniowie i uczennice muszą zmieniać buty, a nauczyciele nie. Jeśli uczniowie i uczennice mają brzydką toaletę, a nauczyciele mają ładną. Jeśli nauczyciele mogą korzystać z telefonu, a uczniowie w niektórych szkołach nie. Jeśli nauczyciele mają pokój, swoją symboliczną  przestrzeń, a uczniowie mają tylko pusty korytarz, to trudno jest dziwić się, że oni nie czują się w tym miejscu ani bezpiecznie, ani swobodnie. Nie czują, że do tej szkoły przynależą i mogą coś w niej zrobić. 

MEN proponuje, by uczniowie mieli swój udział w wyborze dyrektora szkoły. Nauczyciele jednak bardzo krytycznie podchodzą do tego pomysłu.  

Jeśli się przyczepi broszkę do brzydkiej sukienki, to ta brzydka sukienka nie stanie się ładna. I to jest właśnie taki pomysł. Jeśli demokracja nie jest w szkole codzienną praktyką, to danie uczniom prawa do wybierania dyrektora nie spowoduje, że będzie silniejsza. Choć taka deklaracja dobrze brzmi na konferencji prasowej.

By budować demokrację w szkole, potrzebna jest wola dyrektora i pracujących w niej nauczycieli?

Powiedziałabym raczej, że potrzebny jest do tego czas. A w Polsce najzwyczajniej w świecie nauczyciele tego czasu nie mają. Pamiętajmy, że większość nauczycieli pracuje ponad ustawowe pensum, po 30 godzin tablicowych. Inaczej nie zarobią na życie. Przeciążeni są także uczniowie i uczennice. Kiedy mają to robić (budować demokrację - red.)? Pomiędzy lekcjami, na przerwie czy po godzinach? Pamiętajmy, że uczniowie w klasach siódmych i ósmych w zasadzie pracują na pełen etat. Nie ma czasu na żadne inicjatywy obywatelskie.  

Jest godzina wychowawcza.

To tylko jedna godzina, która czasem też zmienia się w lekcję, na której nauczyciel prowadzący dany przedmiot nadrabia zaległości. I robi to nie dlatego, że tak lubi, tylko po prostu materiału jest bardzo dużo.

Lubimy patrzeć na szkołę estońską, fińską czy brytyjską. Ale tam dzieci mają przestrzeń pomiędzy lekcjami na to, żeby złapać oddech, mieć czas na kształtowanie relacji, spotkania z rówieśnikami, wymyślanie różnych inicjatyw, które można realizować poza zajęciami. W Polsce takiego czasu nie ma. 

Czytaj więcej

Trzaskowski i Nawrocki zignorowali młodych wyborców. Teraz muszą o nich walczyć

Dlaczego to udaje się w Finlandii czy Estonii, a w Polsce nie?  

Bo my bardzo wierzymy w papier i jesteśmy przekonani, że jak się coś zapisze w podstawie programowej albo w programie szkolenia dla nauczycieli, to się na pewno wydarzy. To tak nie działa. Papier nie zmienia rzeczywistości, bo robi to dopiero inwestowanie w ludzi, którzy są istotnym elementem tego systemu. W dyskusjach o reformie to znika, jeśli w ogóle się pojawia. 

W Polsce boimy się, że uczeń wyjdzie ze szkoły niedouczony?  

Rzeczywiście, u nas dosyć mocno dominuje ten właśnie lęk. I on jest chyba głównym hamulcowym odważnych zmian w szkołach. Mówimy, że uczniowie muszą wiedzieć dużo, a my, nauczyciele, mamy ich w tę wiedzę wyposażyć. I najlepiej, żeby na koniec był trudny egzamin – taki, żeby się do niego uczyć dwa lata.  

Skoro szkoły nie są demokratyczne, to gdzie młodzi nauczyli się demokracji, skoro tak licznie wzięli udział w wyborach?

Od tych polityków, którzy zorientowali się, że młodzi również są elektoratem i zaczęli do nich mówić ich głosem. Sławomir Mentzen czy Adrian Zandberg mówili językiem potrzeb, lęków i wyobrażeń o świecie tej właśnie grupy. Dlatego młodzi oddali na nich swój głos. Ale nie wszyscy politycy odrobili tę lekcję.

Polska szkoła jest po prostu zbudowana na braku zaufania: nauczycielom nie ufają kuratoria, dyrektor i rodzice; nauczyciele zaś nie ufają uczniom

Dr Iga Kazimierczyk, prezeska fundacji „Przestrzeń dla Edukacji”

Obecna koalicja rządząca szła do wyborów w 2023 r. z hasłami zmian w szkolnictwie. Co powinno się zmienić w pierwszej kolejności?

Na pewno skrócenie planu lekcji, przemodelowanie struktury szkoły czy zwrócenie się do nauczycieli z pomysłem faktycznej zmiany w statusie nauczyciela, nie tylko mówieniem o prestiżu, ale też docenieniem, na przykład w formie faktycznej podwyżki wynagrodzenia. Dziś mamy tylko wyrównanie. 

Ale trzeba zacząć coś robić. Nie wystarczy mówić o tym, że będziemy dbać o edukację, czy spotykać się z uczniami w wielu miejscach w Polsce i debatować z nimi przy okrągłych stołach. To oczywiście jest bardzo pozytywne i dobrze, że takie rzeczy się dzieją, ale to za mało. Dla młodych trzeba mieć bardzo konkretną opowieść o tym, co ma się w szkole zmienić.

W drugiej turze wyborów do urn poszło przeszło 70 proc. młodych ludzi.  

Przez lata zarzucano młodym, że nie angażują się w sprawy obywatelskie. I teraz oto młodzi poszli do wyborów i zagłosowali. Jednak, jak się okazuje, niekoniecznie tak, jakby niektórzy dorośli sobie tego życzyli. Bo młodzi wyraźnie się nam radykalizują.  

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Oświata
Podcast „Szkoła na nowo”: W szkole nie ma czasu na demokrację
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Oświata
Politykom nie zależy na naszym głosie – mówi młody aktywista
Oświata
Podcast „Szkoła na nowo”: Dysleksja – to nie są wymysły „facetek z poradni”
Oświata
Podcast „Szkoła na nowo”: Organizacje społeczne: nie o takie szkoły walczyliśmy przed wyborami w 2023 r.
Oświata
Podcast „Szkoła na nowo”: Wolna szkoła – czy to w ogóle możliwe?