Mówili, idąc do wyborów, że szkoła jest przestarzała, nienowoczesna, pruska. Mówili, że jest za dużo nauki na pamięć i za mało praktycznej wiedzy. Mówili, że dzieci są przeciążone, już nie wyrabiają, coraz więcej jest depresji i prób samobójczych. Mówili, że szkoła powinna się zmienić, bo w rankingach umiejętności PISA spadamy na łeb na szyję. Zapomnieli tylko dodać, że nieprędko to się stanie.
Kto załapie się na reformę edukacji?
Wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer w podcaście zamieszczonym na stronie Tok.fm przedstawiła ramy czasowe planowanej, dużej reformy edukacji. I tak w 2026 r. reforma programowa wejdzie do klas czwartych, siódmych i pierwszych szkół podstawowych. Szkoły średnie rozpoczną naukę wraz ze zmienioną podstaw programową w 2028 r. Jakie one będą? „Chcemy, żeby były dużo bardziej praktyczne, żeby w dużo większym stopniu stawiały na te kompetencje miękkie, te kompetencje, o których mówią też młodzi ludzie: krytyczne myślenie, praca w grupie, asertywność, radzenie sobie ze stresem, umiejętność uczenia się całe życie. To są takie rzeczy, bez których nie będziemy funkcjonować we współczesnym świecie.”
Serce rośnie słysząc takie rzeczy. Z tym, że do momentu, w którym uświadamiasz sobie, że ogromna część uczniów dzisiejszy podstawówek na żadne z tych zmian się nie załapie. Bo przecież jeśli dziecko jest dziś np. w szóstej klasie, to w zreformowanym, tym nowoczesnym systemie, nie będzie się uczyć ani w podstawówce, ani w szkole średniej. Będzie musiało te umiejętności posiąść w życiu konkurując na rynku pracy z nieco młodszymi, lepiej wyedukowanymi rocznikami. Cóż, miało pecha, bo urodziło się nie w tym momencie kiedy trzeba.
W szkole chodzi o ucznia, nie tylko nauczyciela
Oczywiście zmiany w szkole muszą być przemyślane i nie można przeprowadzać ich na chaotycznie. „Ewolucja a nie rewolucja” – powtarzało nowe kierownictwo resortu. Pytanie tylko, czy ta ewolucja musi być aż tak powolna?
Czytaj więcej
Dzieci w podstawówkach nauczą się od WOŚP, w jaki sposób powinno się udzielać pierwszej pomocy.