W złożonej do Senatu petycji Fundacja Dobre Państwo domaga się zmian w Karcie nauczyciela i chce, aby w polskich szkołach było co najmniej 35 proc. nauczycieli-mężczyzn.
– Postulat ten uważam bardziej za ideowy niż realny, bo o tym, kto pracuje w danym zawodzie, decydują przede wszystkim takie czynniki, jak oferowane zarobki, prestiż, jakim się on cieszy, i to, czy młodzi ludzie zainteresują się nim, wybierając studia – komentuje pomysł prof. Marek Konopczyński z Uniwersytetu w Białymstoku, członek Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk.
Czytaj więcej
Szykowane przez rząd zmiany w Karcie Nauczyciela mają pomóc zapanować nad sposobem rozliczania nadprogramowych godzin i zastępstwami pełnionymi np. przez psychologów kosztem ich własnej pracy. Ułatwią też dostęp do urlopu dla poratowania zdrowia.
Prof. Konopczyński: to tak, jakby postulować, żeby doba trwała 36 godzin
A w Polsce od wielu lat – zauważa – na podjęcie tych nauczycielskich wciąż decydują się kobiety. – Samym podnoszeniem takich postulatów trudno będzie cokolwiek zmienić, bo z takim samym skutkiem możemy żądać, żeby dobra trwała 36, a nie 24 godziny, a słońce świeciło dłużej niż świeci – argumentuje profesor.
Zdaniem prof. Konopczyńskiego takich dysproporcji próżno szukać w szkołach w Finlandii czy Szwajcarii – właśnie dlatego, że prestiż zawodu i zarobki w branży są wyższe. – W Polsce na stanowisku nauczyciela nie ma w zasadzie możliwości awansu – bo uzyskiwanie stopni zawodowych to awans jedynie pozorny – a tym samym realnej perspektywy zwiększenia zarobków – uważa.