Zrezygnował pan z pracy w szkole publicznej i zdecydował się na pracę od tego roku w placówce niepublicznej. Dlaczego?
Od września zacząłem prace w liceum STO w Krakowie. To szkoła społeczna współtworzona z wielkim sercem przez nauczycieli i rodziców. Będę też pracował w Liceum Artes Liberales w Warszawie – eksperymentalnej szkole opartej na nauczaniu hybrydowym, w której uczeń będzie miał ciągłą opiekę couchingowo-mentorską. Potrzebuję tej zmiany, bo chcę doświadczyć innej przestrzeni nauczania. Chociaż zaczynam ten rok z różnymi emocjami. Z jednej strony z totalnym smutkiem, że zostawiam szkołę publiczną, w której pracowałem 15 lat. Byłem też wychowawcą i odszedłem po drugiej klasie liceum z Małopolskiej Szkoły Gościnności w Myślenicach. Młodzi rozumieją jednak powody mojego odejścia.
Ale też jest we mnie duża ciekawość. Przez ostatnie dni brałem udział w radach pedagogicznych w nowych szkołach. Byłem zszokowany. Pierwszy raz spotkałem dyrektora, który mówił o tym, co zrobił podczas wakacji dla nas – nauczycielek i nauczycieli – żeby nam się lepiej pracowało. I pyta o to, co jeszcze może zrobić.
Jestem też zdziwiony, bo do tej pory byłem wychowawcą klasy 32-osobowej. Kilka lat temu 39-osobowej. Teraz będę wychowawcą klasy 22-osobowej. I może wreszcie spełni się mój sen o indywidualnym podejściu do ucznia, budowaniu szkoły opartej na kulturze relacji – także z rodzicami. O takiej szkole zawsze marzyłem i od dawna o taką szkołę walczyłem.
Czytaj więcej
Oświatowa „Solidarność” nie wyklucza strajku w szkołach. Problem w tym, że nauczyciele nie rwą się do odchodzenia od tablic, więc nie wiadomo, z kim związkowcy mieliby stanąć do protestu.