Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przygotowało aż 50 poprawek do ustawy zmieniającej system szkolnictwa wyższego. I choć ministrowie zarzekają się, że nie powstały one pod wpływem protestu studentów, to niektóre z nich uwzględniają zastrzeżenia zgłoszone w ostatnich dniach przez środowisko akademickie. – Podobne postulaty zgłoszono nam ze strony klubu parlamentarnego PiS i uwzględniliśmy je. To było dwa dni przed studenckimi protestami – mówi Piotr Müller, wiceminister nauki odpowiedzialny za tzw. ustawę 2.0.
Jak dodaje, większość poprawek ma charakter kosmetyczny. – Staraliśmy się doprecyzować istniejące zapisy – mówi „Rzeczpospolitej".
Kluczowe poprawki zmiękczają zapisy
Najważniejszych poprawek jest pięć. Resort nauki zdecydował się na ograniczenie, w porównaniu z pierwotną wersją projektu, roli rad uczelni. – Teraz będzie ona w zasadzie pełniła funkcję doradczą – mówi Müller. Zostanie także ograniczona liczba osób spoza uczelni, które w radzie zasiądą.
W poprawkach zapisano także możliwość zgłaszania kandydatów na rektora przez podmioty spoza rady. Doprecyzowano również wątpliwości dotyczące struktury uczelni. Choć nie będzie ona zobowiązująca, w ustawie pojawi się zapis m.in. o wydziałach.
Z kolei naukowcy uzyskają prawo do odliczania 50 proc. kosztów uzyskania przychodu. – Do tej pory trzeba było wykazywać, która część dotyczy działalności naukowej, a która dydaktyki. To rozliczenie dotyczyło tylko tej pierwszej. Po zmianach takie rozliczenie będzie przysługiwało od całości – mówi Müller.