To próba naprawienia nieżyciowych przepisów, które weszły w życie 1 września 2019 r. zgodnie z którymi dyrektor szkoły musi obowiązkowo kierować do rzecznika dyscyplinarnego wszystkie przypadki, w których mogło dojść do naruszenia dobra dziecka.
W praktyce oznacza to, że do rzeczników trafiają np. sprawy o to, że nauczyciel spóźnił się na lekcję czy przerwę, podczas której miał dyżur.
– Wzrost spraw kierowanych do rzecznika spowodował, że naprawdę poważne sprawy czekały na rozpatrzenie tygodniami – mówi Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka Lewicy. – Stąd nasza inicjatywa, by poprawić te rozwiązania – dodaje.
W przygotowanej przez ZNP i Lewicę nowelizacji znalazł się zapis mówiący o tym, że w pierwszej kolejności takie sprawy będzie rozpatrywał dyrektor, a jeśli uzna, że doszło do poważnego naruszenia, skieruje sprawę do rzecznika. – Chcemy przywrócenia większej autonomii dyrektorom szkół – tłumaczy posłanka.
Prezes ZNP Sławomir Broniarz podkreśla, że ich opinii to rozwiązanie jest lepsze niż całkowita likwidacja odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli, którą postuluje NSZZ Solidarność pracowników oświaty. – Propozycja S rodzi niebezpieczeństwo, że o losie nauczycieli będzie jednoosobowo decydował dyrektor – mówi Broniarz.