– Zdarzało się, że jednego dnia mieliśmy szkolne etapy w trzech dziedzinach i startowała wówczas przeszło połowa uczniów naszego liceum. I z tego jestem najbardziej dumny, że start w olimpiadach przestał być czymś wyjątkowym – mówi Marek Łaźniak, dyrektor liceum im. Polonii Belgijskiej.
Wyniki tej olimpijskiej masówki? Liczba finalistów z XIV LO podwoiła się w ciągu trzech ostatnich lat. W ubiegłym roku było ich 70. – A w sumie 90, gdyby doliczyć konkursy nieobjęte klasyfikacją rankingową „Rz” – zauważa Łaźniak.
[srodtytul]Świątynia wiedzy z popołudniowym brydżem[/srodtytul]
Sami licealiści traktują szkołę niczym świątynię wiedzy. Tak przynajmniej wynika z ankiety, jaką przeprowadzono wśród pierwszoklasistów. „Jeżeli przywykniesz do nauki po nocach, wszystko jakoś się układa. Nie da się nie zauważyć, że to »fabryka olimpijczyków« ale to określenie jak najbardziej pozytywne” – napisał w niej Damian. – „Ta szkoła zmienia ludzi, jestem pewien, że na lepsze”.
Olimpiadom podporządkowany jest przede wszystkim plan lekcji. Ułożono go tak, by rano uczniowie mogli brać udział w kółkach zainteresowań. – Żelazną regułą jest to, by te naukowe były przed lekcjami, a po nich – sportowe, teatralne, tańca towarzyskiego, brydża itp.