Podręcznik do przedmiotu historia i teraźniejszość Wojciecha Roszkowskiego, profesora nauk humanistycznych i byłego eurodeputowanego PiS, od momentu publikacji wywoływał wiele kontrowersji. Pedagodzy zarzucali mu, że ma formę eseju, przez co nie będzie rozumiany przez uczniów. Zarzucano także manipulowanie faktami i jego upolitycznienie poprzez nadmierne wyeksponowanie tematyki kluczowej dla rządzącej partii i urzędującego ministra edukacji.
Jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”, podręcznik zawierał też nieodpowiednie treści - zamieszczono w nim opis kontaktów pedofilskich jednego z francuskich polityków. Po fali oburzenia minister Czarnek poinformował, że problematyczny opis został mocno skrócony. Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek mówił też, że wzbudzający kontrowersje fragment dotyczący metody in vitro „mógłby rzeczywiście zniknąć, aby chronić dzieci poczęte metodą in vitro”.
Czytaj więcej
W podręczniku do przedmiotu Historia i teraźniejszość prof. Roszkowskiego są zdjęcia martwych ludzi. Na niektórych przedstawiono bezczeszczenie zwłok.
Zdaniem Przemysława Czarnka podręcznik kontestują „lewaccy krytycy, którzy od początku boją się przedmiotu historia i teraźniejszość”. - Bo to jest historia najnowsza, od 1945 roku w górę, czyli historia o nich samych, o ich ojcach, o ich matkach, o ich dziadkach - mówię o tej lewackiej części postkomunistów, którzy nie mają rzeczywiście ochoty na wspominanie tego, co było po drugiej wojnie światowej, na wspominanie o tym, że ich przodkowie zabijali żołnierzy niezłomnych, że ich przodkowie łamali i gwałcili podstawowe prawa i wolności człowieka, że ich przodkowie, ich koledzy albo oni sami, bo przecież są jeszcze politycy, którzy rządzili PRL-em, uczestniczyli w terrorystycznym aparacie władzy, władzy terroru nad narodem polskim i dlatego nie chcą wspominać w ogóle historii najnowszej - przekonywał w niedzielę w Polskim Radiu 24.
Według ministra edukacji to dlatego „nie uczono dzieci w Polsce historii najnowszej od 1945 roku wzwyż”. - Tak, oni krytykują, ale nie podręcznik, tylko już sam przedmiot został skrytykowany i zhejtowany. Natomiast podręcznik jeśli im się nie podoba, to niech napiszą swoje. Przecież ministerstwo nie nakazuje stosowania jakiegokolwiek podręcznika. Wszyscy, którzy chcą, mogą napisać podręcznik do historii i teraźniejszości - mówił.