W poniedziałek, 3 września, szkolny dzwonek zabrzmi dla 4,5 mln dzieci. Z tego blisko 3 mln to uczniowie szkół podstawowych, a kolejny milion osób – średnich. By wyszykować ich do szkoły, rodzice muszą wydać setki złotych. A wsparcie w postaci 300+ niweluje to obciążenie budżetu domowego tylko w pewnym stopniu – wynika z sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej"
– Wyprawka w jakiejś mierze wyrównuje status dzieci, jest programem równościowym, nie dyskryminuje innych. Objęte są nim tak samo wszystkie dzieci. Wyprawka nie powinna dzielić w szkole dzieci na lepsze i gorsze. Każde dziecko powinno mieć jak najbardziej równe szanse – mówił podczas niedawnej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. Tyle że 300 zł w wydatkach na kredki, farby, zeszyty i plecaki to kropla w morzy potrzeb. Wyniki naszego sondażu pokazują, że rządowe 300 zł wystarcza na wyprawkę szkolną zaledwie 14 proc. ankietowanych – przy czym 1 proc. przeznacza na ten cel do 100 zł.
Co ciekawe, wśród tych, którzy wydają na nią do 100 zł, nie ma ani jednego beneficjenta 500+. Natomiast tych, którzy tego świadczenia nie pobierają, było wśród ankietowanych 3 proc., co dodatkowo potwierdza, że problemem w Polsce jest nie ubóstwo w rodzinach wielodzietnych, ale tych, w których wychowuje się tylko jedno dziecko. Jak pokazały dane GUS, w 2016 r. (pierwszy rok funkcjonowania programu 500+) wzrosło zagrożenie ubóstwem wśród rodzin z jednym dzieckiem ( o 0,8 pkt proc. w porównaniu z 2015 r.) oraz osób samotnych wychowujących jedynaków (4,1 pkt proc.).
Poniżej 100 zł na wyprawkę nie wydają na dzieci także mieszkańcy wsi. Z kolei w miastach tyle na wyprawkę może przeznaczyć co dziesiąta osoba mieszkająca w mieście do 50 tys. mieszkańców.