– Wychowawczyni powiedziała uczniom w klasie, by tego dnia nie przychodzili do szkoły, bo nauczyciele mają święto. Mówiła, że zajęć nie będzie, a dzieci będą tylko się bawić na boisku – mówi mama Moniki, uczennicy pierwszej klasy szkoły podstawowej w Rzeszowie. – Szkoła świętuje, a ja musiałam prosić sąsiadkę o opiekę nad córką. – denerwuje się.
– Wczoraj już przed jedenastą musiałem jechać po dzieci do szkoły, bo była tylko krótka akademia – dodaje ojciec dwójki uczniów z Mielca.W ten sposób nauczyciele w wielu szkołach skrócili sobie pracę. Niektórzy – tak jak grono pedagogiczne z Liceum im. Słowackiego w Chorzowie – w ogóle pozbyli się kłopotu. Nauczyciele pojechali na wycieczkę do Budapesztu. Utraconego poniedziałku nie będą odpracowywać.
Tam, gdzie wczoraj zajęcia się odbyły, nauczyciele się nie napracowali. W większości szkół, do których się dodzwoniliśmy w południe, już nikogo nie było.
– Przekazaliśmy uczniom, by nie przychodzili do szkoły – przyznaje nauczycielka jednej ze szkół podstawowych w Gorlicach w Małopolsce. Posłuchali. Na ponad 300 uczniów pojawiło się tylko około 50. Po trzech godzinach kopania piłki mogli pójść do domów.
– Wszyscy uczniowie, którzy przyszli do szkoły, mieli opiekę – zapewnia Jan Kuciapski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Starachowicach. Choć także przyznaje, że tego dnia dzieci nie musiały przychodzić. Podobnie było w LO nr 1 w Zielonej Górze. – Był występ artystyczny i później większość poszła do domu – relacjonuje Barbara Uścinowicz, sekretarz szkoły. Zapewnia, że wobec uczniów, którzy zrobili sobie dzień wolny, nie będą wyciągane konsekwencje.