Joanna Ćwiek-Świdecka: Nie tylko Collegium Humanum. W Polsce jest więcej „Wyższych Szkół Dobrego Samopoczucia”

Naiwnością byłoby myślenie, że Collegium Humanum to jedyna zła uczelnia w Polsce. O tym, że ktoś dostał dyplom, bo zapłacił i niewiele więcej robił, słychać od lat. Możliwe, że Szymon Hołownia też szukał takiej, w której nie trzeba się męczyć.

Publikacja: 28.11.2024 14:27

Collegium Humanum

Collegium Humanum

Foto: MOZCO Mat Szymański - stock.adobe.com

Czy marszałek Szymon Hołownia studiował w Collegium Humanum? Magazyn „Newsweek” twierdzi, że tak i w dodatku w ogóle nie pojawiał się na uczelni. On sam zaprzecza, choć przyznaje, że to rozważał. A nawet złożył podanie o przyjęcie, ale studiów nie rozpoczął. 

Hołownia, jak wynika z informacji zamieszczonej na stronie Sejmu, ma wykształcenie średnie ogólne. Z pewnością nieraz myślał o uzupełnieniu wykształcenia, bo w dzisiejszych czasach jakoś tak głupio nie mieć ukończonych studiów. Pomyślał o Collegium Humanum, bo zapewne słyszał, że tam jest łatwo. A czasu na naukę pewnie za bardzo nie ma.

Zasada trzech Z: zapłacić, zakręcić się, zabrać dyplom

Dobrze, że afera z kupowaniem dyplomów Collegium Humanum wyszła na jaw – choć prawdą jest też to, że rykoszetem oberwali w niej ci, którzy byli zwykłymi studentami marzącymi o dyplomie wyższej uczelni. Jednak dyplom i idące za nim wyższe wykształcenie powinno być rezultatem ciężkiej, kilkuletniej pracy i zainwestowanych w to pieniędzy (czy to na czesne, czy utrzymanie na studiach). Ale śmiech mnie bierze, gdy widzę oburzenie, z którego można w zasadzie wywnioskować, że jakoby była to jedyna uczelnia stosująca nieuczciwe praktyki. A cała afera zakończyła proceder nieuczciwego studiowania. Otóż nie, uczelni typu „zapłać i żądaj dyplomu” jest w Polsce niestety więcej.

Czytaj więcej

Dariusz Wieczorek: Chcemy poprawić jakość nauki w Polsce

Obecnie w Polsce wyższym wykształceniem może pochwalić (według Eurostatu) 46 proc. Polaków do 34. roku życia. To cieszy, choć zastanawia jedno – ile z tych osób ma dyplom „dobrej jakości”, bo jak niedawno słyszałam od jednego z ekspertów edukacyjnych (w prywatnej rozmowie, więc nie przytoczę nazwiska),  „jeszcze nie słyszał o tym, żeby w Polsce nie wykształcił się ten, kto chce się wykształcić”. Inaczej mówiąc – jeśli nawet ktoś nie ma wyników maturalnych pozwalających na studia na dobrej uczelni, bez problemu znajdzie sobie taką, na której kryteria przyjęcia są znacznie łagodniejsze.

Szkoły publiczne bywają dobre. Ale bywają też bardzo złe

Szkolnictwo wyższe, szczególnie niepubliczne, rozwinęło się w Polsce po 1989 r. W powstających jak grzyby po deszczu na terenie całego kraju placówkach chętnie zatrudniali się nauczyciele akademiccy, którzy uprawiając „turystykę wykładową”, dorabiali do marnej pensji na macierzystej uczelni. Absolutnie nie można powiedzieć, że uczelnie niepubliczne są złe, bo wśród nich są też bardzo dobre i cenione przez pracodawców, ale jest też wiele złych i bardzo złych. Nawet takich jak Collegium Humanium, gdzie wystarczy zapłacić i nie martwić się już o nic. Nawet nie trzeba się za bardzo pojawiać. A na koniec dostaje się „papierek” potrzebny np. do załatwionej po znajomości pracy. Przy tak dużej liczbie absolwentów wyższych uczelni dyplom ukończenia studiów jest wymagany także często tam, gdzie spokojnie wystarczyłyby kursy kwalifikacyjne.

„Kwitologia” ma się też dobrze w sektorze edukacyjnym. Nauczyciel, by przejść kolejne stopnie awansu zawodowego, musi zgromadzić szereg dowodów swojej aktywności, rozwoju i pracy. Stąd też zapisują się na kolejne podyplomówki, które może za bardzo nie wzbogacają im wiedzy, ale za to liczą się do awansu. Nie wiedzą, że to słabe studia? Wiedzą doskonale, bo się na tym znają. A papier musi być.

Czytaj więcej

Sprawa Collegium Humanum. Eksperci mówią, co z lewymi dyplomami MBA

Choć przerażające jest też to, że stają się specjalistami w danej dziedzinie i uważają, że mają wystarczające kwalifikacje, czy to z zakresu dydaktyki, czy psychologii i pedagogiki.

Od dawna słyszymy o lekarzach uczących się na kiepskich uczelniach bez dostępu np. do prosektorium (choć te są już zamykane) albo kształcących się zdalnie np. na ukraińskich uczelniach. Takich „farbowanych magistrów” pełno jest też w administracji centralnej i samorządowej, a także każdej innej branży. Co bardziej bystrzy tego, co ważne, nauczą się w pracy przez doświadczenie i się wybiją. Ci mniej bystrzy możliwe, że z niej wylecą. Albo łatwo zostaną wypchnięci przez sztuczną inteligencję.

Czy marszałek Szymon Hołownia studiował w Collegium Humanum? Magazyn „Newsweek” twierdzi, że tak i w dodatku w ogóle nie pojawiał się na uczelni. On sam zaprzecza, choć przyznaje, że to rozważał. A nawet złożył podanie o przyjęcie, ale studiów nie rozpoczął. 

Hołownia, jak wynika z informacji zamieszczonej na stronie Sejmu, ma wykształcenie średnie ogólne. Z pewnością nieraz myślał o uzupełnieniu wykształcenia, bo w dzisiejszych czasach jakoś tak głupio nie mieć ukończonych studiów. Pomyślał o Collegium Humanum, bo zapewne słyszał, że tam jest łatwo. A czasu na naukę pewnie za bardzo nie ma.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Uczelnie wyższe
Dzień otwarty w Warszawskiej Szkole Filmowej – przyjdź i poznaj tajniki pracy na planie filmowym!
Uczelnie wyższe
Prof. Michał Żmihorski: Realia polskiej nauki to również układy, które blokują innych ­– młodszych, ambitnych
Uczelnie wyższe
Inauguracja 23. edycji Programu Stypendiów Pomostowych
Uczelnie wyższe
Autonomia uczelni jest ważna. Co jednak, gdy uczelniane wybory budzą wątpliwości?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Uczelnie wyższe
Czy Warszawski Uniwersytet Medyczny w końcu wybierze rektora?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao SA z ofertą EKO kredytu mieszkaniowego