Po 5,5 godzinie młodzi naukowcy, którzy w środę od rana okupowali hol w Ministerstwie Finansów, postanowili zakończyć protest. – Nie udało nam się porozmawiać z minister finansów – mówi Aleksander Temkin z Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej. Jak opowiada „Rzeczpospolitej”, zaproponowano spotkanie tylko z trzema przedstawicielami protestujących. – Nie zgodziliśmy się na to. Chcieliśmy rozmawiać w obecności mediów, bo to sprawa nas wszystkich.
Młodzi polscy naukowcy protestują, bo chcą żyć i zakładać rodziny
„Stop głodzeniu nauki”, „SOS dla nauki”, „Pensje w nauce zmuszają do bezdzietności” – można było przeczytać na transparentach, które trzymali w rękach protestujący. Naukowcy chcą w ten sposób zwrócić uwagę na fatalną kondycję polskiej nauki i trudną sytuację, w której znaleźli się młodzi naukowcy. – Chcemy normalnie żyć, prowadzić badania naukowe i zakładać rodziny – mówi Temkin.
Czytaj więcej
Naukowcy, którzy wtargnęli do budynku Ministerstwa Finansów chcą zwrócić uwagę Polaków na to, że bez inwestycji w naukę Polska nie ma szans na rozwój a młodzi naukowcy na normalne życie.
– Jako państwo, jako wszyscy obywatele wydajemy na naukę w proporcji do naszej zamożności najmniej od 2001 roku. Dwukrotnie mniej w proporcji do PKB niż średnia Unii Europejskiej. Przed nami brak perspektyw na rozwój, na doganianie, nie mówiąc o przeganianiu innych krajów – mówił na antenie TVN 24 doktor fizyki, także protestujący w budynku ministerstwa.
Swoje żądania naukowcy zawarli w czterech punktach. „Przyszliśmy do Ministerstwa Finansów, instytucji odpowiedzialnej za głodzenie nauki w Polsce. Stop pensjom niższym od kosztów życia, dość postępującej degradacji polskich uczelni i instytutów badawczych! Stop marnowaniu możliwości polskich studentów! Stop dla drenażu mózgów!” – brzmi pierwszy z postulatów.