Co chwilę pojawiają się nowe ekscytujące dane dotyczące tego jaki wpływ na naszą przyszłość będzie miała technologia oraz czy możemy już dziś przygotować uczniów i studentów na nadchodzące zmiany. Niektóre raporty wskazują, że wciąż jeszcze nie wymyliśmy ponad połowy zawodów jakie będą mieli dzisiejsi nastolatkowie. Jest to bardziej ograniczone w perspektywie czasowej – dla przykładu raport McKinsey wskazuje, że pandemia Covid-19 przyspieszyła cyfryzację w obszarze usług i kontaktów z klientami o 3 do 5 lat w ciągu zaledwie 12 miesięcy.
Zdecydowanie technologia zmienia codzienność i na pewno zmieniać będzie „jutro”. Jednakże zmiany – jakkolwiek ich przewidywanie i opisywanie naznaczone jest dużym ryzykiem nietrafności – towarzyszą nam od zawsze. Zatem nie zajmując się na tym, co za dekadę lub dwie przyniesie technologia w obszarze nauczania, można się skupić na tym jak dziś cyfrowa transformacja wpływa na edukację. Technologia będzie przekształcać szkolnictwo wyższe, tak jak wiele innych branż, nawet jeśli dostosowuje się ono do zmian mniej dynamicznie niż inne. Jednym ze sposobów, który jest dostępny technologicznie już dziś i wydaje się być oczekiwany przez rynek personalizacja. Zaczynając od sposobów komunikacji z przyszłymi studentami, przez sposób dobierania programu studiów, aż po jego realizację i planowanie dalszej ścieżki uczenia się przez całe życie. Dzisiejszy młody klient (a coraz częściej tak powinno się postrzegać studentów jako klientów usług edukacyjnych, nawet jeżeli zgodzimy się, że są to usługi specyficzne) przyzwyczajony jest do dużej dawki indywidualizmu. Tak właśnie działają portale streamingowe serwujące rozrywkę dobieraną według gustu odbiorcy oraz sklepy i portale z ich systemami rekomendacji. Oczywiście edukacja nie jest Netflixem i nie można wybierać z niej tylko tego co się danej osobie podoba, ale z drugiej strony warto się zastanowić, dlaczego wciąż obowiązuje założenie, że możemy stworzyć programy nauczania i oceniania w modelu „one size fits all = jeden dobry dla wszystkich”.
Co daje "nauka przez całe życie"
Istniejące i rozwijane technologie mają potencjał, aby uniwersytety przyszłości mogły oferować dostęp do nauki w czasie rzeczywistym, z dowolnego miejsca, a także z programem i wymaganiami dostosowanymi do tego, co dana osoba chce osiągnąć. Nie istnieją już dziś przeszkody technologiczne, ale za to całkiem sporo regulacyjnych, aby możliwe było studiowanie w różnych trybach, płynnie przełączając się pomiędzy studiami stacjonarnymi, mieszanymi lub całkowicie internetowymi. Tak by dostosować się do stylu życia i dopasować naukę do pracy i innych zajęć. W nadchodzących latach stopnie naukowe nie będą jedynymi kwalifikacjami, jakie będzie mógł zaoferować uniwersytet. Już dziś dużo mówimy o uczeniu się przez całe życie. Jednak obserwując trendy społeczne i ekonomiczne prawdopodobnie wymogiem jutra będzie uzupełnianie umiejętności podczas trwania kariery lub nawet kilkukrotne zmienianie branż. W tym miejscu zgodzić się można z tymi, którzy zakładają że połowy przyszłych zawodów nawet jeszcze nie znamy. To spowoduje, że uniwersytety będą dążyły do realnego połączenia stopni naukowych i kursów o krótszym cyklu. Będą również współpracować z partnerami przemysłowymi w celu współtworzenia kwalifikacji, które będą odpowiadać zmianom w przemyśle i szybko dostosowywać się do zmieniających się potrzeb siły roboczej. Absolwenci będą uzupełniać umiejętności nabyte podczas studiów kwalifikacjami „just-in-time”, które wzbogacą ich profil lub uzupełnią braki w umiejętnościach.
Czytaj więcej
Terapia zajęciowa – to nowy kierunek uruchomiony na lubelskiej uczelni medycznej. Przygotuje do pracy z dziećmi i seniorami