Ekspertka: potrzebna jest cyfrowa transformacja edukacji

Cyfrowa transformacja edukacji dałaby nauczycielom możliwość skupienia się na indywidualnych możliwościach każdego studenta, ocenianiu opartym w mniejszym stopniu na standaryzowanych testach, a w większym na podejściu jakościowym do wykonanej pracy.

Publikacja: 24.04.2023 12:11

Uczelnie powinny w większym stopniu brać pod uwagę możliwości i zainteresowania studentów

Uczelnie powinny w większym stopniu brać pod uwagę możliwości i zainteresowania studentów

Foto: Adobe Stock

Co chwilę pojawiają się nowe ekscytujące dane dotyczące tego jaki wpływ na naszą przyszłość będzie miała technologia oraz czy możemy już dziś przygotować uczniów i studentów na nadchodzące zmiany. Niektóre raporty wskazują, że wciąż jeszcze nie wymyliśmy ponad połowy zawodów jakie będą mieli dzisiejsi nastolatkowie. Jest to bardziej ograniczone w perspektywie czasowej – dla przykładu raport McKinsey wskazuje, że pandemia Covid-19 przyspieszyła cyfryzację w obszarze usług i kontaktów z klientami o 3 do 5 lat w ciągu zaledwie 12 miesięcy.

Zdecydowanie technologia zmienia codzienność i na pewno zmieniać będzie „jutro”. Jednakże zmiany – jakkolwiek ich przewidywanie i opisywanie naznaczone jest dużym ryzykiem nietrafności – towarzyszą nam od zawsze. Zatem nie zajmując się na tym, co za dekadę lub dwie przyniesie technologia w obszarze nauczania, można się skupić na tym jak dziś cyfrowa transformacja wpływa na edukację. Technologia będzie przekształcać szkolnictwo wyższe, tak jak wiele innych branż, nawet jeśli dostosowuje się ono do zmian mniej dynamicznie niż inne. Jednym ze sposobów, który jest dostępny technologicznie już dziś i wydaje się być oczekiwany przez rynek personalizacja. Zaczynając od sposobów komunikacji z przyszłymi studentami, przez sposób dobierania programu studiów, aż po jego realizację i planowanie dalszej ścieżki uczenia się przez całe życie. Dzisiejszy młody klient (a coraz częściej tak powinno się postrzegać studentów jako klientów usług edukacyjnych, nawet jeżeli zgodzimy się, że są to usługi specyficzne) przyzwyczajony jest do dużej dawki indywidualizmu. Tak właśnie działają portale streamingowe serwujące rozrywkę dobieraną według gustu odbiorcy oraz sklepy i portale z ich systemami rekomendacji. Oczywiście edukacja nie jest Netflixem i nie można wybierać z niej tylko tego co się danej osobie podoba, ale z drugiej strony warto się zastanowić, dlaczego wciąż obowiązuje założenie, że możemy stworzyć programy nauczania i oceniania w modelu „one size fits all = jeden dobry dla wszystkich”.

Co daje "nauka przez całe życie"

Istniejące i rozwijane technologie mają potencjał, aby uniwersytety przyszłości mogły oferować dostęp do nauki w czasie rzeczywistym, z dowolnego miejsca, a także z programem i wymaganiami dostosowanymi do tego, co dana osoba chce osiągnąć. Nie istnieją już dziś przeszkody technologiczne, ale za to całkiem sporo regulacyjnych, aby możliwe było studiowanie w różnych trybach, płynnie przełączając się pomiędzy studiami stacjonarnymi, mieszanymi lub całkowicie internetowymi. Tak by dostosować się do stylu życia i dopasować naukę do pracy i innych zajęć. W nadchodzących latach stopnie naukowe nie będą jedynymi kwalifikacjami, jakie będzie mógł zaoferować uniwersytet. Już dziś dużo mówimy o uczeniu się przez całe życie. Jednak obserwując trendy społeczne i ekonomiczne prawdopodobnie wymogiem jutra będzie uzupełnianie umiejętności podczas trwania kariery lub nawet kilkukrotne zmienianie branż. W tym miejscu zgodzić się można z tymi, którzy zakładają że połowy przyszłych zawodów nawet jeszcze nie znamy. To spowoduje, że uniwersytety będą dążyły do realnego połączenia stopni naukowych i kursów o krótszym cyklu. Będą również współpracować z partnerami przemysłowymi w celu współtworzenia kwalifikacji, które będą odpowiadać zmianom w przemyśle i szybko dostosowywać się do zmieniających się potrzeb siły roboczej. Absolwenci będą uzupełniać umiejętności nabyte podczas studiów kwalifikacjami „just-in-time”, które wzbogacą ich profil lub uzupełnią braki w umiejętnościach.

Czytaj więcej

Nowy kierunek na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie

W swojej ostatniej książce „The End of Average” Todd Rose z Harvardu przedstawia przekonujący argument, że uogólnione programy i podejścia do nauczania oparte na zasadzie „dobre dla wszystkich i istotne dla nikogo” nie spełniają indywidualnych potrzeb studentów, ani nie rozpalają pasji do nauki rozumianej jako zdobywanie wiedzy i poszerzanie horyzontów. Nasze szkoły i firmy są zaprojektowane tak by oceniać i promować talenty w oparciu o mityczne pojęcie przeciętnej osoby. Taki „jeden rozmiar dla wszystkich”, który ignoruje prawdziwą naturę indywidualności. Rozwiązaniem może być indywidualna propozycja dla każdego studenta, zbudowana wokół spersonalizowanych planów nauczania, które zapewniają, że zainteresowania, mocne i słabe strony są uwzględnione i że są oni w stanie przejąć odpowiedzialność za swoje postępy w nauce.

Technologie pomagają w studiowaniu

Technologia, którą już dzisiaj znamy i wielokrotnie sprawdziliśmy jej działanie, może być wykorzystana do umożliwienia studentom dostępu do materiałów online, pracy nad tematami, znalezienia dodatkowych zasobów oraz do oceny i monitorowania ich postępów. W teorii wykłady, które wymagają niewielkiej personalizacji lub interakcji z człowiekiem, mogą być nagrywane jako prezentacje multimedialne, do oglądania przez studentów w ich własnym tempie i miejscu, które uznają za dogodne. Takie utowarowione części programu nauczania mogą być łatwo dostarczone przez nieuniwersyteckiego instruktora na przykład na platformie Coursera. Nauczanie twierdzenia Pitagorasa jest bowiem całkiem podobne na całym świecie, dlatego w przypadku takich kursów, platformy technologiczne mogą dostarczyć treści do bardzo dużych grup odbiorców przy niskich kosztach, bez poświęcania jednej z ważnych korzyści płynących z zajęć face-to-face (F2F), doświadczenia społecznego, ponieważ w tych kursach na poziomie podstawowym i tak prawie go nie ma.

Uzupełnieniem byłyby małe grupy, gdzie uczniowie czy studenci byliby zachęcani do aktywnego uczestnictwa a nauczyciele do angażowania się w pracę jeden na jeden. Zdecydowanie ta wizja nie jest bliska pojęciu spersonalizowanego uczenia się jako orwellowskiego błędnego określenia na zastąpienie nauczycieli urządzeniami cyfrowymi i oprogramowaniem do analizowania danych. Ogólnie rzecz biorąc, modele nauczania spersonalizowanego starają się dostosować tempo nauki i strategie instruktażowe do mocnych i słabych stron oraz zainteresowań każdego odbiorcy. Natomiast tam gdzie istotna jest wymiana doświadczeń, mentoring czy otrzymywanie informacji zwrotnej, a także podnoszenie kompetencji społecznych przez wspólne realizowanie zadań, dyskusje, negocjacje czy nawet ustalanie ról w grupie tam możliwe by było działanie bezpośrednie, nawiązywanie kontaktów, ale z pełnym naciskiem na każdego z uczestników. Tym samym można by założyć, że dzięki dużym platformom oferującym kursy z podstaw teoretycznych można by uczyć się filozofii czy etyki, a nawet podstaw matematyki czy fizyki od najlepszych naukowców z różnych stron świata, a potem dyskutować własne pomysły czy analizować zadania w niewielkiej grupie, bez spędzania długich godzin na kampusach. Możliwość łączenia nauki z pracą czy praktyką albo życiem rodzinnym. To dałoby też szanse uczenia się na różnych etapach życia, zbliżone dla osób angażujących się mocno w życie rodzinne czy obciążonych dodatkowymi obowiązkami. Taka cyfrowa transformacja edukacji dałaby też możliwość nauczycielom skupienia się na indywidualnych możliwościach każdego studenta, ocenianiu opartym w mniejszym stopniu na standaryzowanych testach, a w większym na podejściu jakościowym do wykonanej pracy. To pozwoli nam rozwijać jakże ludzkie kompetencje w jakich jeszcze długo nie dościgną nas maszyny.

dr Karolina Małagocka jest ekspertką w obszarze cyberbezpieczeństwa i nowych technologii w Akademii Leona Koźmińskiego

Czytaj więcej

100 lat pisma naukowego dla lekarzy

Co chwilę pojawiają się nowe ekscytujące dane dotyczące tego jaki wpływ na naszą przyszłość będzie miała technologia oraz czy możemy już dziś przygotować uczniów i studentów na nadchodzące zmiany. Niektóre raporty wskazują, że wciąż jeszcze nie wymyliśmy ponad połowy zawodów jakie będą mieli dzisiejsi nastolatkowie. Jest to bardziej ograniczone w perspektywie czasowej – dla przykładu raport McKinsey wskazuje, że pandemia Covid-19 przyspieszyła cyfryzację w obszarze usług i kontaktów z klientami o 3 do 5 lat w ciągu zaledwie 12 miesięcy.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Uczelnie wyższe
Jak zatrzymać młodych lekarzy w Polsce?
Uczelnie wyższe
Warto uczyć się chemii. Bez niej nie byłoby smartfonów
Uczelnie wyższe
Rektorzy o swoich uczelniach
Uczelnie wyższe
Ważą się losy nowych kierunków medycznych. Czy studenci trafią na bruk
Uczelnie wyższe
Ruszają kontrole kierunków lekarskich. MNiSW nie wyklucza zamknięcia części z nich