W Australii zdecydowano, że osoby poniżej 18 roku życia nie będą miały dostępu do mediów społecznościowych. Kilka krajów europejskich jak np. Belgia, w ogóle zakazało telefonów komórkowych w szkołach. W Polsce stawia się na edukację w zakresie higieny cyfrowej. Ale o zakazie smartfonów sporo się rozmawia.
–Media społecznościowe i to, jak one wpływają na nastolatków, ich postrzeganie samych siebie i świata to jedna sprawa. Inną jest to, że każdy z nas nosi w kieszeni torebki, w kieszeni kurtki urządzenie o mocy obliczeniowej znacznie przewyższającej to, które pozwoliło wystartować rakiecie Apollo i wylądować na Księżycu. Powinniśmy zadać sobie pytanie, co z tym zrobimy? – mówi w podcaście „Szkoła na nowo” dr Ilona Iłowiecka-Tańska, dyrektor innowacji w Centrum Nauki Kopernik.
Dziś swój pierwszy smartfon dziecko dostaje mając 8,5 roku. I trudno liczyć na to, że dobrowolnie i łatwo z nich zrezygnują. Dlatego ekspertka namawia, by zamiast ubolewać, że młodzi zbyt często sięgają po telefony, zastanowić się, w jaki sposób można by je wykorzystać w dydaktyce. – Niezwykle rzadko są one są wykorzystywane inaczej niż jako przenośne ekrany, które pozwalają coś przeczytać lub obejrzeć, coś więcej niż media społecznościowe – tłumaczyła dr Iłowiecka-Tańska. – Czy podobałaby nam się szkoła, w której każdy uczeń ma dostęp do mikroskopu tylko dlatego, że wystarczy, że nałoży nakładkę na swój osobisty smartfon, żeby obejrzeć te rzeczy, które są niedostrzegalne gołym okiem – pyta ekspertka.
Smartfon pomocą naukową? Nauczyciele testują nowe rozwiązania
W Centrum Nauki Kopernik grupa badaczy pracuje teraz nad rozwiązaniami dotyczącymi urządzeń mobilnych, które mogłyby być wykorzystane w szkole. – Zaprosiliśmy do współpracy nauczycieli. Zapytaliśmy ich, czy gdybyśmy odcięli media społecznościowe, to co by z nimi zrobili? No i w ten sposób powstał zestaw dla nauczycieli, który wspiera twórcze korzystanie z technologii w szkole, który właśnie ma różne doświadczenia i eksperymenty, które pozwalają się popatrzeć na te telefony inaczej – opowiada ekspertka. – I co nam wymyślili nauczyciele? No właśnie, że możemy na przykład korzystać z telefonów jako z mikroskopów – dodaje.