Babka od histy: „Głodny nauczyciel zje dziecko” – dlatego trzeba dbać o pedagogów

- Wszyscy jesteśmy ciekawi, co się stanie po wyborach i jaki to będzie miało wpływ na dalsze losy edukacji w Polsce – mówi Agnieszka Jankowiak-Maik, nauczycielka historii, blogerka „Babka od histy”.

Publikacja: 03.09.2023 17:13

Agnieszka Jankowiak-Maik

Agnieszka Jankowiak-Maik

Foto: Reporter, Adam Jastrzębowski

Rusza nowy rok szkolny. Jak ocenia Pani nastroje w szkole?

Cały czas czujemy, że w polskiej szkole jest ciężko. Zmagamy się z ogromnymi brakami kadrowymi, do ostatniej chwili były jeszcze jakieś ruchy kadrowe. Myślę, że będzie to kolejny bardzo ciężki rok.

Co roku mówi się, że nadchodzi kolejny ciężki rok.

To prawda, ale nie widać, by było to w jakikolwiek sposób rozwiązywane. Czytam ogłoszenia o pracę, prasę, słucham radia i wszędzie mówią o tym, że sytuacja kadrowa jest dramatyczna. Rząd natomiast cały czas udaje, że problemu nie ma.

Ale z drugiej strony, dla dużej części nauczycieli, jest taki okres oczekiwania. Wszyscy jesteśmy ciekawi, co się stanie po wyborach i jaki to będzie miało wpływ na dalsze losy edukacji w Polsce. 

A Pani prywatne odczucia?

Ja jestem bardzo optymistycznie nastawiona. Jakiś czas temu zmieniłam szkołę i pracuję w szkole tylko na pół etatu. Wcześniej zawsze miałam bardzo dużo godzin i łączyłam pracę w dwóch szkołach. A teraz udało mi się to ograniczyć. W dodatku pracuję w bardzo fajnym, wspierającym środowisku. Mam dużo pomysłów na aktywizowanie tej społeczności ale też dużo czasu postawiłam na siebie, na działanie w mojej fundacji, na własne dziecko i czuję, że decyzja o ograniczeniu liczby godzin była słuszna.  

Czytaj więcej

Opozycja: nauczyciele otrzymają podwyżki w wysokości 20 proc.

Dla szkoły wcale to nie musi być dobrym rozwiązaniem. Nauczycieli brakuje a pani ma bardzo mało godzin.

W naszej szkole jest wielu nauczycieli także młodych i kadry nie brakuje. Poza tym mała liczba godzin przy tablicy nie oznacza, że jestem mało aktywna w szkole. Od tego roku będę opiekowała się samorządem uczniowskim i rozwijała sejmik szkolny, skupiający nie tylko młodzież, ale też rodziców i grono pedagogiczne. Bardzo się tym ekscytuję, bo to będzie taka demokracja w praktyce. Dużo radości daje mi także dzielenie się z innymi nauczycielami i nauczycielkami swoją wiedzą i doświadczeniem. Prowadzę sporo szkoleń i wierzę, że to moja działalność i praca z dorosłymi też ma duże znaczenie.  

Mówię pani że macie dużo nauczycieli, także młodych. Jak to możliwe, skoro młodzi ludzie się do zawodu nie garną.

Obecnie pracuję w publicznej szkole, ale alternatywnej. Ta szkoła ma dużo zaoferowania jeśli chodzi o atmosferę pracy, elastyczność i funkcjonuje trochę inaczej niż tradycyjne placówki – ale wszystko jest zgodnie z prawem. To jest bardzo atrakcyjne dla ludzi, którzy szukają pracy w zawodzie nauczyciela.

Co wyróżnia waszą szkołę?

Duże zaufanie dla nauczycieli i nauczycielek i możliwość stosowania bardzo wiele alternatywnych metod nauczania. W tym roku wprowadzamy na przykład ocenę opisową zachowania w pierwszym semestrze. Rzadko stawiamy stopnie – tych cyfrowych prawie w ogóle. Takie rozwiązanie alternatywne, ale całkowicie zgodne z prawem, powodują, że ludzie się bardzo przywiązują do danej szkoły i chcę w niej pracować. 

A płacicie lepiej?

Wynagrodzenia są takie jak w każdej szkole publicznej. Może są od u nas odrobinę wyższe, ale o to należy pytać naszą dyrekcję. Ale na pewno nie jest tak, że zarabia się trzy razy więcej niż w każdej innej publicznej. Kwestie płacowe są bardzo ważne, ale jednocześnie jak jest bardzo dobre miejsce pracy, dobry zespół, to ludzie chcą w niej pracować

Coraz częściej pojawiają się sygnały, że nauczycielom nie chodzi tylko o pieniądze. Zwracają uwagę, że w szkole źle się dzieje a zmiany idą w niedobrym kierunku.

To prawda. Sporo o tym mówimy, ale chyba wciąż niewystarczająco. To bardzo mocno wybrzmiewało już w czasie strajku 2019 roku. Wtedy oprócz strajku zorganizowana była Obywatelska Narada o Edukacji. Byłam jedną z jej twórczyń. Wówczas kilka tysięcy osób wzięło udział w takiej gigantycznej konsultacjach. Mówiliśmy nie tylko o pieniądzach, ale o systemie edukacyjnym w ogóle.

Szkoła wymaga gruntownej, spokojnej reformy i mądrego zarządzania. Powinni zajmować się nią ludzie, którzy znają się na edukacji. To coraz bardziej wybrzmiewa, wiele jest także działań oddolnych. Niedawno powstał obywatelski Pakt dla Edukacji wypracowany przez organizacje pozarządowe I samorządowców. Kilka tygodni temu ten pakt dla edukacji podpisały wszystkie partie opozycyjne. Liczymy, że po wyborach te postulaty będą wdrażane. 

Dla opozycji edukacja jest priorytetem?

Edukacja nigdy i dla nikogo nie była priorytetem i nie można powiedzieć, że wyłącznie ten rząd podchodzi do niej lekceważąco. Ale w przyszłości pensje nauczycieli były jakoś tam zbliżone dość średniej krajowej. Obecnie zarobki nauczycieli początkujących oscylują wokół minimalnej pensji i idą w górę tylko dlatego, że rośnie płaca minimalna. Czasami jest tak, że minimalna rośnie szybciej niż wynagrodzenie nauczycieli. I zdarza się, że nauczyciele zarabiają poniżej płacy minimalnej. Oczywiście później dostają wyrównanie, ale jaki z tego idzie przekaz?

Nauczyciele otrzymują głodowe pensje, a dzięki temu, że łączą pracę w kilku szkołach, udaje im się wiązać koniec z końcem. Ale praca ponad powoduje spadek jakości i efektywności. Tym osobom trudno jest zachować równowagę między życiem prywatnym a pracą zawodową.

Mam wrażenie, że jeśli w szkole coś się zmienia, to jest efekt oddolnych działań nauczycieli i dyrekcji szkoły a nie zmiany systemowe.

To efekt strajku. Wówczas nauczyciele zaczęli działać w sieci i wspierać się nawzajem, dzielić swoimi doświadczeniami I dobrymi praktykami. Jeszcze bardziej przyspieszyła pandemia, kiedy nauczyciele potrzebowali pomocy, a rząd nas nie wspomógł. Pomagaliśmy sobie nawzajem. Było bardzo dużo oddolnych inicjatyw, szkoleń, webinariów. Ludzie zaczęli słyszeć o dobrych pomysłach, dobrych praktykach i adoptować to do swojej szkół. Stąd tych inicjatyw jest obecnie więcej.

Teraz bardzo aktywne są grupy nauczycieli przedmiotów, na których uczestnicy dzielą się własnymi materiałami.

To by było widać zwłaszcza przy wprowadzeniu do szkół Historii i Teraźniejszości. Wielu nauczycieli nie sięgnęło po krytykowane podręcznik prof. Roszkowskiego, tylko posiłkowali się materiałami z sieci.

Tak, w sieci pojawiło się mnóstwo materiałów np. na stronie Obywatelski HiT. Ja sama przygotowywałam takie materiały i organizowałam webinaria dla nauczycieli. W zasadzie nauczyciele oddolnie przygotowali praktycznie całą podstawę programową, obudowali ją materiałami i filmami. Można prowadzić ten przedmiot nie korzystając w ogóle z podręcznika, bo mamy bardzo atrakcyjne materiały w internecie.

Czytaj więcej

Sławomir Broniarz: 12 proc. podwyżki dla nauczycieli nie załatwi sprawy niskich wynagrodzeń

Niestety, inicjatywy oddolne mają to do siebie, że nie są we wszystkich szkołach. To przyczynia się do powstawania rozwarstwienia edukacyjnego. A system edukacji powinien prowadzić do wyrównywania szans edukacyjnych.

To moim zdaniem jeden z największych problemów edukacyjnych we współczesnej Polsce. Szkoły powinny równać szanse, a obecnie edukacja zwiększa te dysproporcje. Rodzice których stać, oczywiście zadbają o edukację swoich dzieci – poślą do dobrej szkoły a braki uzupełnią na korepetycjach. Są jednak szkoły i środowiska np. wykluczone komunikacyjnie, gdzie trudno jest skorzystać z oferty z szerszej oferty edukacyjnej. Są miejsca, w których ze względów politycznych, nie współpracuje się z organizacjami pozarządowymi. To jest ogromna strata dla dzieciaków.

Nie zawsze rodzice też wiedzą, w jaki sposób powinni pomagać swoim dziecku w rozwoju.

Start nigdy nie jest taki sam, ale powinno się dążyć do tego, żeby był jak najbardziej zbliżony. Szkoła musi się tym zająć.

Wielu rodziców szuka innych możliwości dla swoich dzieci nawet jeśli nie ma fajnej szkoły blisko. Stąd popularność na przykład Szkoły w Chmurze czy innych placówek które świadczą edukację na odległość, alternatywnie i dają dziecku coś lepszego niż to, co np. oferuje lokalna podstawówka.

To wyraźny sygnał, że system edukacji w Polsce jest niewystarczający. Inaczej ludzie tak intensywnie nie szukaliby alternatywy i innych system innych ścieżek kształcenia dla swoich dzieci.

Była pani ostatnio z innymi nauczycielami na wyjeździe studyjnym w Stanach Zjednoczonych. Jakie wnioski wyciągnęła Pani z tego wyjazdu?

Edukacja mierzy się z podobnymi problemami wszędzie. Szkoły w Stanach są bardzo zdecentralizowane. To z jednej strony jest wspaniałe, bo współpracują z lokalnym środowiskiem. Ale z drugiej np. byliśmy w szkole w bardzo konserwatywnym stanie. Okazało się, że uczy się w szkołach w taki sposób, by wskazywać korzyści wynikające z niewolnictwa. To takie wybielanie tej tragicznej karty historii. Dla mnie jest to skandaliczne. Nie podoba mi się także tamtejszy system finansowania oświaty. Szkoły opłacane są z podatków od nieruchomości w danej społeczności lokalnej. To oznacza, że tam gdzie mieszkają bogaci ludzie, szkoły są lepsze.

My jechaliśmy tam szukaj dobrych praktyk. Co widzieliśmy? Np. korzyścią jest na przykład duża podmiotowość młodzieży i partnerskie relacje z nauczycielami.

Jest też bardzo dużo fajnych, innowacyjnych szkół. Mieliśmy okazję złożyć wizyty studyjne w szkołach podstawowych i średnich w Atlancie w których priorytetem jest tam wspieranie i wychowywanie dzieci w duchu równości, różnorodności i inkluzywności.

Podobała mi się jedna ze szkół w Bostonie w której dzieci zaczynają lekcje od treningu kompetencji społecznych, kręgów klasowych, opowiadają o problemach, uczą się rozmowy o emocjach, ćwiczą jogę. Wszystkie problemy rozwiązuje się w tej szkole przez mediację a dzieci i dorośli są w tym zakresie szkoleni.

Zachwyciła mnie także troska o dobrostan nauczycieli i nauczycielek. W szkołach były do tego specjalne, pięknie umeblowane przestrzenie. Dba o to cała społeczność lokalna. Nauczyciele też mają bardzo jasno określone godziny pracy. Jednej ze szkół powiedziano mi, że „głodny nauczyciel zje dziecko”. Dlatego w pierwszej kolejności trzeba zadbać o nauczycieli.

Rusza nowy rok szkolny. Jak ocenia Pani nastroje w szkole?

Cały czas czujemy, że w polskiej szkole jest ciężko. Zmagamy się z ogromnymi brakami kadrowymi, do ostatniej chwili były jeszcze jakieś ruchy kadrowe. Myślę, że będzie to kolejny bardzo ciężki rok.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nauczyciele
„Jestem nauczycielem, społecznym zerem” – znani pedagodzy odchodzą ze szkół
Nauczyciele
Prezes ZNP alarmuje: W szkołach może zabraknąć nauczycieli
Nauczyciele
Zmiany w lekcjach religii. Czy katecheci stracą pracę?
Nauczyciele
Coraz więcej emerytów. Do szkół wracają najstarsi nauczyciele, odchodzą najmłodsi
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Nauczyciele
Profesor polonistyki „dostał” jedynkę za szkolne wypracowanie