[b]Rz: Jesteś srebrnym medalistą tegorocznej międzynarodowej olimpiady astronomicznej w Tajlandii, uczestnikiem trzech międzynarodowych olimpiad lingwistycznych, laureatem i finalistą krajowych olimpiad matematycznych, fizycznych, astronomicznych, uczestnikiem prestiżowych międzynarodowych mistrzostw w grach matematycznych i logicznych w Paryżu. Chyba w niewielkim stopniu korzystasz z uroków życia licealisty...[/b]
Witold Świątkowski: Ależ właśnie to jest ten urok! Gdybym miał zakuwać do olimpiad, to nie brałbym w nich udziału. Startuję w tych przedmiotach, w których czuję się dobrze i nie potrzebuję długiego i wymagającego przygotowywania się. Większość tego odbywała się w szkole, w ramach zajęć.
[b]To znaczy, że cała klasa musiała się uczyć np. o obrotach ciał niebieskich na twoim poziomie?[/b]
Oczywiście że nie. Ja mam indywidualny tok nauczania, ale tylko z matematyki, co oznacza, że stworzono nam taką superklasę. Nie mam specjalnych przywilejów, chodzę na zajęcia z pozostałych przedmiotów tak jak każdy uczeń. Prawda, brałem udział w szkolnych zgrupowaniach przedolimpijskich, mogłem wziąć kilka dni wolnego ze szkoły na przygotowywanie się, ale w lwiej części nie zabierało mi to czasu wolnego w domu.
[b]Dobrze się czujesz w takiej kuźni geniuszów, jaką jest wrocławska „czternastka”?[/b]