Tu zwycięża system, którego nie ma w innych szkołach. Tam uczniowie bez problemu dostają się na studia, ale sukcesów olimpijskich na taką skalę nie odnoszą. U nas uczeń ustala indywidualną ścieżkę, a my wiemy, jak najefektywniej zagospodarować jego czas.
[b]Pan jest ważnym trybikiem tego systemu. Jak pan wynajduje i szlifuje olimpijczyków?[/b]
Kilka procent bez mojego udziału i tak zostałoby laureatami. Tajemnica sukcesu tkwi w tej masie uczniów, którzy przychodząc do „czternastki”, wiedzą, do jakiej szkoły trafili, że rywalizacja jest mocna. Poza tym robimy coś na kształt testu kompetencji dla pierwszoklasistów. On daje nam wstępne wyobrażenie o potencjale uczniów. Na poziomie gimnazjum wyszukujemy zdolnych uczniów również poza Wrocławiem. Kilka lat temu zorganizowaliśmy wielką ligę gimnazjów, konkurs otrzymał godło Urzędu Marszałkowskiego „zDolny Ślązak” i uprawnia zwycięzców do wyboru liceum bez egzaminów. Obecnie bierze w nim udział 160 gimnazjów z Dolnego Śląska. Wielu finalistów trafia do naszej szkoły.
[b]Trudno się pracuje z wybitnymi jednostkami? Potrafią być przecież surowymi recenzentami wiedzy nauczyciela.[/b]
To uczniowie, którzy mają już na koncie publikacje analiz literackich w poważnych fachowych pismach bądź spokojnie mogą taką analizę napisać, i to są partnerzy dla mnie, choć jestem pracownikiem uniwersyteckim. To sprawia, że z nimi pracuje się łatwo.
[b]A co, że trudno?[/b]