Szokujący obraz prywatnego szkolnictwa dla dorosłych wyłania się z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Inspektorzy przyjrzeli się placówkom, które mają uprawnienia szkół publicznych i pobierają państwową dotację.
– Te szkoły prawie w ogóle nie kształcą trafiających do nich kandydatów, bo często nie realizują wymaganych programem godzin. A tylko niewielki odsetek tych, którzy je zaczynają, kończy naukę – mówi Grzegorz Buczyński, dyrektor Departamentu Nauki, Oświaty i Dziedzictwa Narodowego NIK.
Niektóre szkoły dla dorosłych nie przywiązywały w ogóle wagi do frekwencji słuchaczy. Za to chętnie wydawały zapisanym zaświadczenia o kontynuowaniu nauki dla wojskowej komendy uzupełnień (zwalniają z pójścia do wojska) i dla ZUS (pozwalają dostać zasiłek rodzinny).
Na przykład, jak podaje NIK, Zaoczna Policealna Szkoła Cosinus w Krakowie usprawiedliwiała z góry wszystkie nieobecności. A na odwrocie kalendarzyka ją reklamującego informowała, że wydaje bezpłatnie zaświadczenia do ZUS i WKU, a słuchacz może bez konsekwencji zrezygnować z nauki w dowolnym momencie. Z kolei w Prywatnym Studium Zarządzania i Finansów w Białymstoku wydano zaświadczenia do WKU nawet kilka miesięcy przed rozpoczęciem zajęć. Kontrolerzy stwierdzili, że osoba, która odebrała zaświadczenie, nigdy nie pojawiła się na zajęciach.
NIK ustaliła też, że niektóre placówki przyjmowały kandydatów bez świadectw ukończenia poprzednich szkół. Poza tym z góry zakładały wysoką absencję na zajęciach, bo nie miały pomieszczeń odpowiednich do liczby zapisanych. W raporcie czytamy, że gdyby wszyscy słuchacze krakowskiej placówki Cosinus pojawili się na zajęciach, to w jednej klasie musiałoby się zmieścić 70 osób.