Takie wnioski płyną z raportu Komisji Europejskiej. Jesteśmy jednym z nielicznych krajów, który chociażby w formie rekomendacji nie starał się ograniczyć dostępu uczniów do tłustych przekąsek, słodzonych napojów czy produktów głęboko przetworzonych zawierających duże ilości składników, które negatywnie wpływają na rozwój i zdrowie dzieci i młodzieży.
Do kwestii żywienia uczniów restrykcyjnie podchodzą m.in. Brytyjczycy, Francuzi, Skandynawowie, kraje nadbałtyckie oraz nasi południowi sąsiedzi. W tych krajach standardy żywieniowe są obligatoryjne. Uregulowany jest nie tylko, tak jak w Polsce, udział poszczególnych substancji odżywczych w szkolnych posiłkach, ale także to, jaka żywność może być dostępna na terenie szkoły. Węgrzy, Chorwaci, Słoweńcy, Brytyjczycy czy Litwini ograniczają dostęp uczniów do produktów smażonych i głęboko przetworzonych (np. czipsów), słodkich przekąsek i napojów, produktów wysokoskrobiowych, a nawet soli. W tamtejszych szkołach uczniowie mają nieograniczony dostęp do świeżej wody pitnej, a dystrybucja napojów została ograniczona do produktów mlecznych czy soków.
Jedyną sankcją za niestosowanie rekomendacji żywieniowych jest pouczenie
W Polsce kwestie dotyczące żywienia uczniów reguluje Ministerstwo Zdrowia – szkolne posiłki powinny być zbilansowane zgodnie z rekomendacjami przygotowanymi przez Instytut Żywności i Żywienia. Tyle że jest to jedynie wskazówka. Prof. Mirosław Jarosz, dyrektor Instytutu Żywności i Żywienia, przyznaje, że jedyną sankcją za niestosowanie się do tych zaleceń jest pouczenie.
Kolejne badania wskazują na coraz poważniejsze problemy zdrowotne uczniów, które związane są z niewłaściwą dietą. Nadwagę lub otyłość ma co piąty uczeń, a w badaniu przeprowadzonym w gdyńskich szkołach u co szóstego gimnazjalisty stwierdzono nadciśnienie.