Gdy zachoruje uczeń lub nauczyciel, cała klasa nie zostanie już zamknięta w domach. Kwarantanna z kontaktu została zniesiona 11 lutego. Nie oznacza to jednak końca nauki zdalnej, który w zeszłym tygodniu ogłosił minister Przemysław Czarnek. W tym tygodniu okazało się bowiem, że przechodzenie na tryb niestacjonarny wciąż jest możliwe.
– Nic się nie zmienia w przypadku przechodzenia na tryb zdalny, gdy w szkole jest ognisko zakaźne. O tym współdecyduje dyrektor szkoły i powiatowa stacja sanepidu. Różnica jest tylko taka, że niepotrzebna jest kwarantanna w sytuacji kontaktu z osobą zakażoną. Ale to są decyzje, które nie zapadają w Ministerstwie Zdrowia i sanepidzie. My je tylko realizujemy – zaznaczył Przemysław Czarnek na czwartkowej konferencji prasowej.
Czytaj więcej
Po tym, jak szkoły wrócą do nauki stacjonarnej, dyrektorzy nie będą musieli przesyłać do sanepidu...
Czytaj więcej
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła dochodzenie w sprawie listu krytykującego lex Czarnek,...
Problem w tym, że dyrektor szkoły o ognisku zakaźnym może nie wiedzieć. Sanepid już nie będzie informował placówek o tym, że uczeń lub przedszkolak zachorował. Także pracownicy nie mają obowiązku informować pracodawcy, na co chorują.
– Skoro zniesiona została tzw. kwarantanna z kontaktu, nie będziemy ustalać listy dzieci do objęcia kwarantanną. Jeśli natomiast rodzice zgłoszą do placówki, że ich dziecko zachorowało, wówczas dyrektor szkoły będzie mógł się do nas zwrócić o opinię dotyczącą przejścia na naukę zdalną czy hybrydową. Nie będzie jednak takiego obowiązku – mówi Szymon Cienki, rzecznik prasowy GIS.