Czarnek: Tzw. zajęcia antydyskryminacyjne w gruncie rzeczy są dyskryminujące dla chrześcijan

„Tzw. zajęcia antydyskryminacyjne” prowadzone przez „część organizacji pozarządowych” to „zajęcia, które można śmiało nazwać praniem mózgu dzieci i młodzieży”. Są to zajęcia „dotyczące płciowości, seksualności, rzeczy, które absolutnie nie powinny nigdy w szkole się pojawiać” - stwierdził minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, komentując protesty przeciwko projektowi zmian w prawie oświatowym.

Publikacja: 05.01.2022 18:46

Czarnek: Tzw. zajęcia antydyskryminacyjne w gruncie rzeczy są dyskryminujące dla chrześcijan

Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Zdaniem opozycji projekt zmian w prawie oświatowym, tzw. lex Czarnek, oznacza upartyjnienie i centralizację szkoły. - Nie ma chyba żadnego środowiska, które by nie sprzeciwiało się tej ustawie. To jest sprzeciw wobec ograniczenia autonomii szkół, redukcji samorządu do roli płatnika i wchodzeniu z butami w życie rodziców - mówiła posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w czasie wtorkowego połączonego posiedzenia Komisji Edukacji Nauki i Młodzieży i Komisji Obrony Narodowej.

Komisje przed północą skierowały tzw. lex Czarnek do dalszego procedowania w Sejmie. Przed parlamentem protestowali natomiast przedstawiciele samorządów, organizacji oświatowych i rodziców, którzy sprzeciwiają się lex Czarnek.

Czytaj więcej

Sąd nad Lex Czarnek. Komisje za dalszymi pracami nad projektem

- Prawdę mówiąc nawet ja nie spodziewałem się aż tak głośnych reakcji ze strony części opozycji i środowiska lewicowego czy nawet lewackiego - komentował w środę w Radiu Maryja Przemysław Czarnek. Zapewniał, że w projekcie „chodzi tylko i wyłącznie o to, ażeby kurator oświaty, który jest organem nadzoru pedagogicznego (...) miał dostęp również do tych treści, które są przekazywane przez organizacje pozarządowe na lekcjach fakultatywnych”. - Po to kurator jest organem nadzoru pedagogicznego w szkole, żeby miał wgląd również do tych treści i do tych materiałów, które są przekazywane dzieciom - mówił.

- Okazuje się, że trafiliśmy tym przepisem w dziesiątkę, bo to podniosło nieprawdopodobny hałas, krzyk ze strony tej części opozycji, którą moglibyśmy nawet śmiało nazwać neomarksistowską - ocenił minister edukacji. - Mówimy o pojedynczych organizacjach, które serwują w szkołach - zwłaszcza w wielkich miastach: w Poznaniu, w Gdańsku czy w Warszawie - edukację seksualną typu B, demoralizującą polskie dzieci, polską młodzież. Serwują tzw. zajęcia antydyskryminacyjne, które w gruncie rzeczy są dyskryminujące dla chrześcijan, dyskryminujące dla wartości, które leżą u podstaw naszej cywilizacji, naszego społeczeństwa. To są te zajęcia, które można śmiało nazwać praniem mózgu dzieci i młodzieży, dotyczące płciowości, seksualności, rzeczy, które absolutnie nie powinny nigdy w szkole się pojawiać - mówił Czarnek.

- I tylko dlatego, że teraz kurator, jeśli ta ustawa zostanie uchwalona ostatecznie i podpisana przez pana prezydenta, będzie miał możliwość sprzeciwu wobec wejścia do szkół takich organizacji - a na dziś tej możliwości sprzeciwu nie ma - to tylko dlatego podniósł się ogromny hałas - stwierdził szef resortu edukacji.

Czarnek skrytykował zwłaszcza Dariusza Klimczaka z PSL, który w czasie wtorkowych obrad mówił, że w „lex Czarnek” nie chodzi o wzmocnienie nadzoru pedagogicznego, tylko „o wzmocnienie nadzoru politycznego nad szkołą”. - Dlaczego jestem taki cięty na ten nadzór pedagogiczny? Ponieważ znam kuratorów oświaty, którzy dzisiaj funkcjonują za czasów Prawa i Sprawiedliwości - powiedział. Jak mówił, to nie są w głównej mierze fachowcy, ale osoby blisko związane z PiS - mówił.

Według ministra edukacji argumenty Klimczaka to „powód do wstydu dla wszystkich członków poważnej partii i mieszkańców polskiej wsi, ludzi, którzy rzeczywiście myślą rozsądnie i racjonalnie”. - Czyżby pan poseł Klimczak i PSL był za demoralizacją dzieci i młodzieży w polskich szkołach? Za seksualizacją, za ideologizacją dzieci, za rewolucją neomarksistowską, za promocją homoseksualizmu? Niech się członkowie Polskiego Stronnictwa Ludowego zastanowią, co robią ich przedstawiciele właśnie podczas tych obrad - mówił.

Zdaniem opozycji projekt zmian w prawie oświatowym, tzw. lex Czarnek, oznacza upartyjnienie i centralizację szkoły. - Nie ma chyba żadnego środowiska, które by nie sprzeciwiało się tej ustawie. To jest sprzeciw wobec ograniczenia autonomii szkół, redukcji samorządu do roli płatnika i wchodzeniu z butami w życie rodziców - mówiła posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w czasie wtorkowego połączonego posiedzenia Komisji Edukacji Nauki i Młodzieży i Komisji Obrony Narodowej.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Edukacja
Warszawa: Studenci mogą starać się o stypendia im. Jana Pawła II
Materiał Promocyjny
Zwinny, wyrazisty i dynamiczny. SUV, który bryluje na europejskich salonach
Edukacja
Na Florydzie uczniowie nie poznają całych dzieł Szekspira. Chodzi o seks
Edukacja
Dr Zofia Sawicka: Wielki potencjał wspólnych badań
Edukacja
Kierunek lekarski najpopularniejszy na KUL. Wielu chętnych na jedno miejsce
Materiał Promocyjny
THE FUTURE OF FINANCE
Edukacja
Akademia Leona Koźmińskiego wśród najlepszych uczelni biznesowych na świecie
Materiał Promocyjny
Nowe finansowanie dla transportu miejskiego w Polsce Wschodniej