Szczeciński edukacyjny fenomen

Dyrektor XIII Liceum Ogólnokształcącego w Szczecinie nawet nie pyta, które miejsce w tym roku zajęła jego szkoła. Zdaje sobie sprawę, że to nieskromne, ale wie, że najwyższe na podium

Publikacja: 14.01.2010 09:23

By dostać się do „trzynastki”, trzeba m.in. mieć średnią ocen 4,5 i to przez trzy lata gimnazjum

By dostać się do „trzynastki”, trzeba m.in. mieć średnią ocen 4,5 i to przez trzy lata gimnazjum

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

– Już dawno to obliczyłem, bo kryteria są jasne, a wzór liczenia wyników prosty, że choć jest w Polsce wiele wspaniałych szkół, tym razem żadna się nawet do naszego wyniku nie zbliży – mówi Urban.

Ostatni rankingowy bilans olimpijski placówki, która ma 338 uczniów: 24 laureatów i 38 finalistów w 22 olimpiadach przedmiotowych. Urban przyznaje, że ten wynik nawet jego trochę zaskoczył. Rok temu jego szkoła ustanowiła przecież rekord – 4,97 był nienotowanym dotąd wskaźnikiem w historii rankingu. – Dziś mamy 5,5 – uśmiecha się z satysfakcją.

[srodtytul]Jak się tworzy superliceum?[/srodtytul]

XIII LO w Szczecinie to już edukacyjny fenomen. Jeszcze pod koniec lat 90. szkoła nie mieściła się nawet w dziesiątce szczecińskich liceów, dziś jest w elitarnej grupie Towarzystwa Szkół Twórczych, Stowarzyszeniu Szkół Aktywnych, a od 2004 r. wygrywa krajowy ranking „Rzeczpospolitej” i „Perspektyw” rok w rok, bijąc przy tym kolejne rekordy w liczbie laureatów olimpiad przedmiotowych. Utrzymuje przy tym wysoki poziom matur, przy wysokim wskaźniku ocen na świadectwach ukończenia szkoły. – Miałam ostatnio klasę licealną, w której na 31 osób aż 19 miało świadectwa z czerwonym paskiem i średnią co najmniej 4,75. I nie był to u nas jakiś wyjątek – mówi Jolanta Konieczna, wicedyrektor szkoły. To oczywiste, że w takiej sytuacji 100 proc. absolwentów „trzynastki” dostaje się na studia.

Co sprawia, że XIII LO jest najlepszym liceum w kraju? Jest kilka przyczyn. Pierwsza – koncepcja założenia. 18 lat temu, gdy dzięki patronatowi Uniwersytetu Szczecińskiego powstawała „trzynastka”, wiadomo było, że ma kształcić młodzież najzdolniejszą, wyselekcjonowaną. To tu trafiają prymusi.

Kolejne źródło sukcesów to wychowywanie przyszłych uczniów, np. poprzez własne gimnazjum. Powstało w 1999 r. Jego absolwenci to 2/3 uczniów zaczynających naukę w liceum. – Dziś edukacja w liceum to tylko trzy lata, a my część uczniów mamy szanse kształtować przez sześć lat – zaznacza Jolanta Konieczna. – Oczywiście są licea, które nie mają gimnazjów i też sobie świetnie radzą, jak np. szczecińskie LO nr 2, również wysoko notowane w rankingach, ale i tam, szukając kontaktu z potencjalnym uczniem, sięgają np. do podstawówek.

„Trzynastka” od kilkunastu lat prowadzi koła tematyczne dla uczniów podstawówek. Ale praca z podstawówkami to jeden biegun. Drugi to wyższe uczelnie. Zajęcia z uczniami XIII LO prowadzą wykładowcy z Uniwersytetu Szczecińskiego. – Chciałbym jeszcze nawiązać współpracę z Pomorską Akademią Medyczną

– mówi Cezary Urban. – Nasi uczniowie uczestniczą już zresztą w zajęciach na jednym z wydziałów PAM.

Po trzecie – kadra z ambicjami. – Sukcesy szkoły zaczęły się, kiedy pojawił się Cezary Urban ze swoim pomysłem na jej rozwój – przyznaje Konieczna. – I kiedy zaczął dobierać sobie ludzi. Rekrutował np. zdolnych studentów, którzy sprawdzili się na praktyce, a po kilku latach okazali się fantastycznymi nauczycielami, zaczęli wypuszczać w świat finalistów olimpiad.

W ten sposób szkoła dorobiła się stabilnego i nastawionego na cel zespołu nauczycielskiego, którego praca przynosiła efekty. Najpierw mocne były nauki ścisłe, potem w siłę rosły humanistyczne.

[srodtytul]Strach ma wielkie oczy[/srodtytul]

Paradoksalnie podczas naboru mury szkoły nie pękają w szwach od nadmiaru chętnych. Dlaczego?

– Część uczniów zakłada, że się do nas nie dostanie i na wstępie rezygnuje – wyjaśnia Ubran.

– Część uważa, zresztą niesłusznie, że pierwszeństwo mają absolwenci naszego gimnazjum, a jak na to nałożymy przekonanie, że do „trzynastki” idą tylko najlepsi, bo to szkoła elitarna, to mamy odpowiedź. A przecież elitarna ona jest tylko w tym sensie, że uczy się tu najlepsza młodzież z punktu widzenia wyników w nauce, a nie np. pochodzenia społecznego. To nie jest tak, że chodzą tu tylko dzieci lekarzy i prawników.

– Nie jest też tak, że jak ktoś chodzi do naszego gimnazjum, to ma automatycznie pewne miejsce w liceum – dodaje Konieczna.

Każdy musi spełnić stawiane przez liceum wymagania. A te są wyśrubowane: średnia ocen 4,5 i to przez trzy lata gimnazjum; wyniki egzaminów gimnazjalnych, które nie mogą być niższe niż średnia osiągana w przylicealnym gimnazjum „trzynastki” – a ta zwykle jest wysoka.

Szczytem jest dostać się do klasy tzw. olimpijskiej. Trzeba mieć maksymalne noty – 200 punktów w skali decydującej o przyjęciu do placówki. Tu poziom ustalają olimpijczycy z gimnazjów, którzy niemal w 100 procentach wypełniają klasę olimpijską.

Od reguł są też wyjątki. – Dla nas najważniejszy jest całoksztalt postawy ucznia – mówi Konieczna. – To, jak pracuje przez trzy lata w gimnazjum. Bo przecież nie każdy może spełnić kryteria ocen, ale np. wyróżnia się w wolontariacie. Przy czym wyrównuje braki, goni najlepszych. Potencjał intelektualny jest ważny, ale nie najważniejszy.

[srodtytul]Po pierwsze pracowitość[/srodtytul]

– Utarł się taki pogląd, że u nas nie ma niezdolnych, że jak ktoś nie jest alfą i omegą, to nie ma szans. A ja od początku powtarzam, że same zdolności to za mało – opowiada Urban. – Mamy przykłady uczniów szczególnie zdolnych, którzy niczego specjalnego nie osiągnęli w szkole. I mamy przykłady takich, którzy nie byli laureatami olimpiad ani nie mieli żadnych specjalnych certyfikatów doskonałości, a pokończyli znakomite studia z bardzo dobrymi wynikami. Doszli do tego wytrwałością i pracowitością. My pracowitość stawiamy dużo wyżej niż zdolności.

Czy szkołę, która wyciska z ucznia maksimum możliwości w nauce, można lubić? – Ja czasem żałuję, że tych rankingów nie ogłasza się we wrześniu, bo wtedy można by zobaczyć, ilu studentów, naszych absolwentów, szwenda się po naszej szkole – mówi Jolanta Konieczna. – Specjalnie mówię „szwenda się”, bo oni tu wracają, żeby pobyć. Bo tęsknią za szkołą. To znaczy, że ją lubili, że się z nią utożsamiali. I nie kojarzyli jej tylko z lekcyjnymi torturami.

[srodtytul]Pieszczochy władzy?[/srodtytul]

Dyrektor Urban chciałby, żeby absolwenci szkoły częściej zostawali w Szczecinie. Albo żeby wracali po studiach. By wypracowany tu kapitał przynosił miastu korzyść. Nie Warszawie, Wrocławowi czy Poznaniowi.

Konieczna: – Coraz więcej naszych absolwentów wybiera studia na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym, Pomorskiej Akademii Medycznej czy prawo na Uniwersytecie Szczecińskim. Ale nie czarujmy się, w szerszym zakresie to na razie niemożliwe, bo dziś młodzi ludzie są praktyczni i wybierają uczelnie, które stać na bogate programy stypendialne, praktyki zagraniczne, staże.

Takich warunków Szczecin im na razie nie oferuje. A co oferuje szkole? Urban z uśmiechem:

– Kiedy przychodzi czas rankingów, robi się wokół szum, są gratulacje. Ale nie mam w związku z tym jakichś specjalnych, innych niż moi koledzy dyrektorzy, narzędzi pracy. Gdyby ktoś zestawił wydatki miasta na szkoły na przestrzeni kilkunastu ostatnich lat, to na pewno by się okazało, że pieszczochami władzy nie jesteśmy.

A XIII LO przydałaby się porządna sala gimnastyczna i internat. Bursa na razie pozostaje w marzeniach kierownictwa liceum. Tymczasem niedługo szkoła dostanie swojego Orlika.

– Już dawno to obliczyłem, bo kryteria są jasne, a wzór liczenia wyników prosty, że choć jest w Polsce wiele wspaniałych szkół, tym razem żadna się nawet do naszego wyniku nie zbliży – mówi Urban.

Ostatni rankingowy bilans olimpijski placówki, która ma 338 uczniów: 24 laureatów i 38 finalistów w 22 olimpiadach przedmiotowych. Urban przyznaje, że ten wynik nawet jego trochę zaskoczył. Rok temu jego szkoła ustanowiła przecież rekord – 4,97 był nienotowanym dotąd wskaźnikiem w historii rankingu. – Dziś mamy 5,5 – uśmiecha się z satysfakcją.

Pozostało 92% artykułu
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?