Nauczycielskie czternastki rujnują samorządowe budżety

Do końca stycznia na nauczycielskie konta trafią dodatkowe pieniądze. Częstochowa wyda na to ok. 7,5 mln zł. Gniezno doliczyło się już 1,5 mln zł, a niewielki Łabiszyn 100 tys. zł.

Publikacja: 17.01.2013 01:04

Nauczycielskie czternastki rujnują samorządowe budżety

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Samorządy kończą właśnie liczyć, ile będą ich kosztowały  tzw. nauczycielskie czternastki, czyli jednorazowe dodatki uzupełniające. Muszą je wypłacić te gminy, w których nauczyciele nie zarobili ustalonych przez resort edukacji średnich wynagrodzeń. Jak to wygląda w praktyce?

MEN określa dwie siatki nauczycielskich płac: wynagrodzenie zasadnicze oraz średnie. Dla nauczyciela dyplomowanego jest to odpowiednio 3,1 tys. zł oraz  5 tys. zł. Różnica powinna być zapełniona przez szereg dodatków, które są wypłacane nauczycielom, np. funkcyjny czy motywacyjny. Jeżeli tak się nie stanie, gmina musi zapłacić dodatek uzupełniający. Ubiegłe lata pokazują, że wypłaca go nawet 80 proc. samorządów i kosztuje je to rocznie ok. 250 mln zł.

Jest tak dlatego, że subwencja oświatowa, którą gminy dostają z budżetu centralnego na edukację, nie pokrywa jej kosztów. Średnio samorządy dokładają 30 proc. z własnej kasy, ale są miejsca, w których nawet połowa wydatków na oświatę pokrywana jest z gminnego budżetu. To wszystko prowadzi do sytuacji patologicznych.

Gminy w miejsce odchodzących z zawodu nauczycieli nie zatrudniają młodej kadry. Rozdzielają pracę pomiędzy zatrudnionych już pedagogów, aby ci w formie nadgodzin zarobili więcej i osiągnęli średni pułap wynagrodzenia.

Dyrektorzy wydziałów edukacji podkreślają przede wszystkim jednak, że dodatek uzupełniający jest demotywujący, bo nauczyciele bez względu na to, jak przykłada- ją się do pracy, otrzymają określoną kwotę wynagrodzenia.

– Musimy go wypłacić nauczycielowi, który nie ma szczególnych osiągnięć, a ten, który otrzyma np. nagrodę ministra za jakość pracy, już na niego nie zasługuje, bo przekroczył średnią – mówi Ryszard Stefaniak z częstochowskiego magistratu. W samorządowych propozycjach zmian w Karcie nauczyciela jest mowa o zniesieniu tego dodatku. Temat miał być ujęty także w założeniach zmian tej ustawy, które miał opracować MEN.

Resort miał swój projekt pokazać do końca ubiegłego roku. Tak się jednak nie stało i nie wiadomo, kiedy nastąpi jego prezentacja. Samorządowcy czują się oszukani.

– Jak można darzyć szacunkiem ministra, który nie dotrzymuje złożonych publicznie deklaracji? – zastanawia się Elżbieta Frejowska, wójt gminy Nagłowice (Świętokrzyskie).

Samorządy kończą właśnie liczyć, ile będą ich kosztowały  tzw. nauczycielskie czternastki, czyli jednorazowe dodatki uzupełniające. Muszą je wypłacić te gminy, w których nauczyciele nie zarobili ustalonych przez resort edukacji średnich wynagrodzeń. Jak to wygląda w praktyce?

MEN określa dwie siatki nauczycielskich płac: wynagrodzenie zasadnicze oraz średnie. Dla nauczyciela dyplomowanego jest to odpowiednio 3,1 tys. zł oraz  5 tys. zł. Różnica powinna być zapełniona przez szereg dodatków, które są wypłacane nauczycielom, np. funkcyjny czy motywacyjny. Jeżeli tak się nie stanie, gmina musi zapłacić dodatek uzupełniający. Ubiegłe lata pokazują, że wypłaca go nawet 80 proc. samorządów i kosztuje je to rocznie ok. 250 mln zł.

Edukacja
Minister edukacji Estonii: musimy uczyć odróżniania prawdy od dezinformacji
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i Suzuki Swift ponownie w gronie liderów rankingu niezawodności
Edukacja
Quo vadis, Edukacjo?
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego