Ponad 6,5 tysiąca szkół, którym przyznano rządowe dotacje na zamontowanie monitoringu, musi szybko wydać 49 milionów złotych. Jeśli tego nie zrobią, pieniądze mogą przepaść. Bowiem według harmonogramu programu „Monitoring wizyjny w szkołach i placówkach”, przyjętego przez Radę Ministrów, do 15 grudnia placówki muszą się rozliczyć z tych środków. A wiele szkół dopiero w połowie listopada dostanie je na konta.
– Obawiamy się, że nie zdążą wydać pieniędzy. Dla firm montujących monitoring zacznie się czas żniw, ale w dużych miastach nie będą w stanie w tak krótkim terminie obsłużyć wszystkich szkół – mówi Jan Pawłowski z Małopolskiego Kuratorium Oświaty.Szkoły pieniądze mogły dostać na zakup nowych kamer wraz ze sprzętem rejestrującym – dwie do mniejszej szkoły, sześć do dużego budynku – bądź na modernizacje starego systemu. Kwoty dotacji sięgają 15 tys. zł.
– Kamery się przydają. Zdarzało się, że mieliśmy powybijane szyby, pomazane ściany. Dzięki monitoringowi udawało się namierzyć sprawców – mówi Marta Chrupczalska, dyrektorka podstawówki nr 123 w Krakowie. W budynku zamontowano już 14 kamer. Za rządowe pieniądze szkoła chce zamontować kolejne na zewnątrz.
Andrzej Wyrozembski, dyrektor warszawskiego Gimnazjum nr 42, kamery ma od kilku lat: – Jeden rzut oka na monitor i wiadomo, czy wszyscy nauczyciele zaczęli zajęcia.Niektórzy dyrektorzy dopiero dowiedzieli się, że otrzymali dotację i nawet nie wiedzą, jaki sprzęt mają kupić.– Nic jeszcze nie zrobiliśmy. Czekamy na informację z urzędu miasta, czy mamy sami szukać firm, czy też, skoro to rządowe dotacje, czekać na tę, którą zaproponuje miasto – mówi Sonia Czajkowska-Stach, dyrektorka podstawówki nr 126 w Krakowie.
Beata Tracka-Samborska, zastępca dyrektora krakowskiego wydziału edukacji, nie pozostawia złudzeń: – Czasu jest tak mało, że nie ma możliwości scentralizowania przedsięwzięcia. Szkoły muszą same zawierać umowy. Pomożemy im, wyznaczając osoby, które doradzą w kupieniu właściwego sprzętu.Szkoły mogą mieć problem ze znalezieniem wykonawców instalacji. – Odebrałem kilkanaście telefonów od dyrektorów. Jedna pani niemal z płaczem prosiła, czy nie moglibyśmy przyjechać, bo ma przyznane pieniądze, a nie może znaleźć kogoś, kto zamontuje sprzęt – opowiada Paweł Grubbe z firmy Ramsec, zajmującej się projektowaniem i instalacją monitoringu. Dyrektorzy zamiast najpierw zaplanować instalację odpowiednią do potrzeb szkoły, zastanawiają się, jak wydać pieniądze, które dostaną. – Poza tym program zakładał, że monitoring będzie można połączyć z systemami gminnymi. A przy kupowaniu sprzętu przez każdą szkołę osobno, to niemożliwe. Problemem jest też nierozwiązana sprawa rejestracji dźwięku, którą zakwestionował rzecznik praw obywatelskich.– Niepokoimy się, czy pieniądze będzie można wykorzystać w późniejszym terminie – podsumowuje zamieszanie z kamerami Jan Pawłowski.