Naukowcy z Komitetu Nauk o Literaturze PAN postulują w liście do minister edukacji Katarzyny Hall, by nie tworzyła żadnego spisu lektur. „Niech nauczyciel, biorąc pod uwagę zdolności i zainteresowania klasy (a także możliwości szkolnej biblioteki), sam decyduje, którą z wielkich powieści realistycznych powinni znać jego uczniowie i w jakiej postaci – spektaklu, filmu Wajdy czy tekstu Wyspiańskiego – przedstawić uczniom »Wesele«” – piszą literaturoznawcy.
Ich zdaniem jedynie w liceum można by wskazać maksymalnie pięć obowiązkowych tytułów (nie podają jakich). Resztę należy pozostawić do wyboru nauczycielom i uczniom. „Warto otworzyć kanon lektur tak, by młodzi ludzie mogli dopisać do niego teksty dla siebie ważne: Andrzeja Sapkowskiego, a może Jane Austin?” – piszą.
W nowym projekcie listy lektur zamiast „Pamięci i tożsamości” Jana Pawła II jest homilia wygłoszona w 1979 roku oraz fragmenty „Tryptyku rzymskiego”
– Zamiast dyskutować o tym, co młody człowiek ma przeczytać, powinno się skupić na poszukaniu odpowiedzi, jakiego człowieka ma kształtować szkoła, w jakie umiejętności go wyposażyć – mówi prof. Bogumiła Kaniewska przewodnicząca Komisji Edukacji Szkolnej i Akademickiej Komitetu Nauk o Literaturze PAN. Dodaje, że podstawa programowa (określa to, czego uczeń musi się nauczyć) ani żaden dokument nie powinny zawierać zapisów przymuszających do przeczytania określonych lektur, a jedynie podpowiadać, które są do wyboru.
Co na to resort, który właśnie tworzy nowe programy nauczania? – List naukowców to dla nas ważny głos w dyskusji i wskazówka dla ekspertów, którzy pracują nad programem z języka polskiego – mówi wiceminister Zbigniew Marciniak.