Jak studiować, to tylko we Lwowie

Już ponad 600 polskich studentów uczy się w stolicy zachodniej Ukrainy. Najwięcej wybiera Narodowy Uniwersytet Medyczny

Publikacja: 08.07.2008 05:13

Z dyplomem tak renomowanej uczelni, i to jeszcze po studiach w języku angielskim, będę mógł wybierać

Z dyplomem tak renomowanej uczelni, i to jeszcze po studiach w języku angielskim, będę mógł wybierać kraj, w którym zechcę pracować – cieszy się Marcin Leniart, student medycyny we Lwowie

Foto: Rzeczpospolita, Krz Krzysztof Łokaj

Popularne są zwłaszcza kierunki stomatologiczny i lekarski. Na pierwszym roku tego ostatniego w tym roku akademickim na 120 cudzoziemców studiowało prawie 100 Polaków. Wielu z nich skusiły stosunkowo niskie koszty nauki. Czesne wynosiło ok. 3,6 tys. dolarów (w tym roku ma wzrosnąć do 3,9 tys.), podczas gdy w Polsce za podobne studia trzeba zapłacić ok. 20 tys. zł.

– Nie tylko cena odgrywa rolę, ale też fakt, że to jedna z najbardziej prestiżowych uczelni na Ukrainie, licząca się w Europie – ocenia Witold Osuchowski, konsul generalny RP we Lwowie.

Po wojnie uczelnia wyodrębniła się z Uniwersytetu im. Jana Kazimierza. Do dziś wśród wykładowców są polscy profesorowie tego uniwersytetu lub ich potomkowie. Dyplomy NUM uznawane są na całym świecie. Na kierunkach medycznych Polacy mogą studiować w językach angielskim, ukraińskim lub rosyjskim.

– To był doskonały pomysł, by medycynę studiować właśnie na uczelni o tak wielkich tradycjach, z doskonałą kadrą wykładowców – mówi Marcin Leniart z Rzeszowa, który skończył pierwszy rok medycyny.

Wcześniej próbował zdawać na polskie akademie medyczne, ale zawsze brakowało mu kilka punktów. Natomiast by dostać się na NUM, nie trzeba zdawać egzaminów wstępnych, wystarczy rozmowa kwalifikacyjna.

– Koniecznie chciał zostać chirurgiem i właśnie z „Rz” dowiedział się, że może studiować medycynę we Lwowie – mówi Jerzy Leniart, tata Marcina.

– Tam jest fantastyczna atmosfera do studiowania. Studia syna to dla nas dodatkowa okazja, by poznać piękno Lwowa – dodaje Lilianna Leniart. A Marcin wylicza kolejne zalety studiowania we Lwowie: – Za kwaterę płacę 100 dolarów miesięcznie, a dobry obiad w studenckiej stołówce kosztuje ok. 4 zł – mówi.

Narodowy Uniwersytet Medyczny jako jedna z pierwszych uczelni w tej części Europy zaczął kształcić w tzw. systemie bolońskim, który pozwala, by student w każdej chwili mógł wybrać inną uczelnię na kontynencie. Zamierza z tego skorzystać Michał Szołkiewicz z Warszawy.

– W każdej chwili mogę się przenieść na dowolną uczelnię w Europie – cieszy się. Planuje, że po drugim lub trzecim roku studiów wyjedzie kontynuować naukę do Danii lub Holandii. – O Warszawie nie myślę – zastrzega.

– Ja pełne pięć lat zostaję we Lwowie – deklaruje Marcin Leniart. – Z dyplomem tak renomowanej uczelni, i to jeszcze po studiach w języku angielskim, będę mógł wybierać kraj, w którym zechcę pracować.

Popularne są zwłaszcza kierunki stomatologiczny i lekarski. Na pierwszym roku tego ostatniego w tym roku akademickim na 120 cudzoziemców studiowało prawie 100 Polaków. Wielu z nich skusiły stosunkowo niskie koszty nauki. Czesne wynosiło ok. 3,6 tys. dolarów (w tym roku ma wzrosnąć do 3,9 tys.), podczas gdy w Polsce za podobne studia trzeba zapłacić ok. 20 tys. zł.

– Nie tylko cena odgrywa rolę, ale też fakt, że to jedna z najbardziej prestiżowych uczelni na Ukrainie, licząca się w Europie – ocenia Witold Osuchowski, konsul generalny RP we Lwowie.

Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?
Matriał Promocyjny
Ojcowie na urlopie to korzyści dla ich dzieci, rodzin, ale i firm
Edukacja
"Tu jesteśmy gośćmi, a nasz dom nie istnieje". Życie ukraińskich dzieci w Polsce