We wrześniu wchodzi reforma obniżająca wiek szkolny. Ale do 2012 r. to rodzice decydują, czy posłać sześciolatka do pierwszej klasy, czy tzw. zerówki. „Rz” w kwietniu informowała, że w zerówkach dzieci nie będą się uczyły pisać i liczyć. MEN zmieniło programy nauczania tak, że litery poznaje się w pierwszej klasie. Wczoraj temat przypomniała „Gazeta Wyborcza”. Jej zdaniem MEN „niechcący” postawiło rodziców w sytuacji wyboru między szkołą a zerówką.
[b]Rz: Protestowaliście przeciwko posłaniu sześciolatków do szkół. Te, które zostają w zerówkach, nie będą się uczyły pisać ani liczyć. [/b]
Karolina Elbanowska z ruchu Ratuj Maluchy: Alarmowaliśmy, że duża część dzieci wpadnie w taką czarną dziurę edukacyjną. MEN odpowiadało, że dzieci, które są gotowe do nauki, powinny trafić do szkoły. Ale zwracam uwagę, że od początku projektowania reformy zakładano, iż tylko część sześciolatków pójdzie w pierwszym jej roku do szkół, czyli z góry wiedziano, że reszta wypadnie z systemu.
[b]Obowiązkowe obniżenie wieku szkolnego przesunięto na 2012 r., ale programów nauczania nie.[/b]
Podstawa programowa została podpisana tuż przed Bożym Narodzeniem, gdy wszyscy byli zajęci świętami. Mam wrażenie, że zrobiono to na potrzeby wydawców, którzy przygotowywali już nowe podręczniki do pierwszych klas. Czujemy się tym oszukani. Ale tak samo oszukano rodziców obietnicami, że dzieci objęte reformą dostaną podręczniki za darmo – bo ich nie dostaną. Rząd zabrał też 90 proc. pieniędzy obiecanych na przygotowanie szkół.