– Szkolny wf. kojarzył mi się z restrykcjami i tym, czego nie lubiłem, a nie lubiłem nudnych ćwiczeń gimnastycznych – wspomina znany tenisista Wojciech Fibak. I podkreśla: – Wf. powinien się kojarzyć z wolnością i ulgą od innych przedmiotów.
Od tego roku szkolnego tak właśnie miało być. Minister Katarzyna Hall tuż przed jego rozpoczęciem podpisała bowiem rozporządzenie, zgodnie z którym szkoły mogą dwie z czterech godzin wf. poświęcić na zajęcia wybrane przez uczniów.
Niestety, pomysł minister na ciekawsze lekcje nie wypalił, bo szkoły niechętnie organizują zajęcia sportowe zaproponowane przez uczniów. A jeśli już, to przystają na obecne na wf. od lat: piłkę nożną i siatkówkę.
– Nauczyciele wolą prowadzić tradycyjne lekcje niż takie, które wymagałyby zmiany organizacji zajęć i wyjścia poza schemat klasowo-lekcyjny – tłumaczy prof. Tomasz Frołowicz, kierownik Zakładu Metodyki Wychowania Fizycznego AWFiS.
[srodtytul]Ciekawszy wf.? Jeszcze nie teraz[/srodtytul]