Zbyt słaba kadra naukowa na uczelniach, niska pozycja uniwersytetów w międzynarodowych rankingach i niedopasowanie programów studiów do potrzeb rynku pracy – to główne wady, które wytykają uczelniom sami ich rektorzy. W środę na Uniwersytecie Warszawskim Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP), Konferencja Rektorów Zawodowych Szkół Polskich i Fundacja Rektorów Polskich (FRP) powiedzą, jak się zmierzyć z tymi słabościami, i przedstawią strategię rozwoju uczelni do 2020 r.
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/szuldrzynski/2009/12/01/dac-rowne-szanse-wszystkim-uczelniom/]przeczytaj komentarz Michała Szułdrzyńskiego[/link][/b][/wyimek]
W badaniu zrobionym na potrzeby strategii osoby związane z uczelniami oceniły je na trzy plus. – Uznajemy stan szkolnictwa wyższego za niesatysfakcjonujący. Głównym powodem tych słabości jest niedofinansowanie szkolnictwa wyższego, a zwłaszcza nauki – mówi prof. Jerzy Woźnicki, prezes FRP.
Jaka jest na to recepta? Jak dowiedziała się "Rz", rektorzy chcą wprowadzenia powszechnego czesnego od 2015 r. – Proponujemy czesne na poziomie około jednej czwartej średnich kosztów kształcenia w uczelniach publicznych – mówi prof. Woźnicki. Wyjaśnia, że odległy termin jest nieprzypadkowy, bo taki krok wymaga debaty i zmian w konstytucji. Czesne miałoby być takiej samej wysokości na każdym kierunku. Trzy czwarte kosztów studiów nadal finansowałoby państwo.
Prof. Katarzyna Chałasińska-Macukow, przewodnicząca KRASP, rektor UW, tłumaczy powody pobierania opłat od studentów: – Szkolnictwo wyższe wymaga coraz większych nakładów. Nie wystarczą kreda i tablica. Potrzebne są dobrze wyposażone laboratoria i pracownie. Tymczasem władze państwowe nie zwiększają znacząco budżetu na naukę i szkolnictwo wyższe. Dlatego powszechna współodpłatność za studia staje się nieunikniona.