Sześciolatki wolą zostać w domu

Rząd próbuje ratować reformę obniżającą wiek szkolny. Rodzice coraz częściej mówią jej „nie".

Publikacja: 29.08.2013 01:50

Mała liczba rodziców, którzy posłali sześciolatki do szkół, oznacza kumulację roczników w latach prz

Mała liczba rodziców, którzy posłali sześciolatki do szkół, oznacza kumulację roczników w latach przyszłych

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Objęcie w 2014 r. obowiązkiem szkolnym tylko sześciolatków urodzonych w pierwszej połowie 2008 r. zdaniem Ministerstwa Edukacji ma zminimalizować obawy rodziców przed reformą obniżającą wiek szkolny.

Tak wczoraj na posiedzeniu Sejmowej Komisji ds. Edukacji resort argumentował kolejną już nowelizację ustawy w tej sprawie. Zgodnie z najnowszą propozycją rządu we wrześniu 2014 r. naukę w szkołach ma rozpocząć starsze półrocze sześciolatków, a nie cały rocznik, jak zakładano wcześniej. Ale jak pokazują zebrane przez nas właśnie dane, opór społeczny wobec tej reformy jest coraz większy.

Według szacunkowych danych w tym roku szkolnym do szkół pójdzie ok. 15 proc. sześciolatków. To oznacza, że do pierwszych klas pójdzie o ok. 17 proc. rocznika mniej  niż rok temu i ok. 25 proc. mniej niż dwa lata temu. Warto te liczby zestawić z szacunkami MEN z początku 2012 r., według których we wrześniu 2013 r. do szkół miało trafić nawet 60 proc. rocznika.

Posłowie PiS, którzy są przeciwni tej reformie i podobnie jak spora część edukacyjnych ekspertów, a nawet nauczycielskich związków uważają, że rząd powinien się wycofać z reformy i pozostawić rodzicom możliwość posyłania sześciolatków do szkół, porównują rządowy projekt do próby gaszenia pożaru benzyną. – Obniżenie wieku szkolnego wprowadzono wbrew opinii rodziców i specjalistów – przekonywała wczoraj poseł PiS  Marzena Machałek.

Elżbieta Wasilenko, pomorski kurator oświaty (to w tym województwie od lat największy odsetek sześciolatków rozpoczyna naukę), przekonuje, że ten sukces to wysiłek samorządów, które sprawę tej reformy uznały za swój priorytet. – Rodzice decydowali się posyłać młodsze dzieci do szkół, bo wiedzieli, jak zmienia się szkolna infrastruktura, a urzędnicy otwarcie rozmawiali z nimi na temat zagrożeń i korzyści wynikających z tego posunięcia – mówi Wasilenko.

Takiej polityki nie prowadziła  minister edukacji Krystyna Szumilas, która problemy starała się zamiatać pod dywan. Choć z badań sanepidu wynika, że nawet połowa placówek w Polsce nie jest przygotowana do pracy z sześciolatkami, minister powoływała się na inne badanie, które mówiło, że jest dobrze. Wszystko dlatego, że zostało skonstruowane tak, że nawet  szkoła zupełnie nieprzygotowana na przyjęcie 6-latków może być w nim pozytywnie oceniona.

Szumilas nigdy publicznie nie podała wyników badań, które trafiły do niej na początku tego roku, a z których wynika, że co czwarty sześciolatek traci entuzjazm do nauki. W przypadku 7-latków ten odsetek jest trzykrotnie mniejszy. Podobne przypadki można mnożyć.

Efektem tej polityki jest wniosek o referendum ws. reformy obniżającej wiek szkolny, pod którym podpisało się blisko 1 mln obywateli.

Reforma obniżająca wiek szkolny będzie bardzo trudnym tematem dla rządu w roku przedwyborczym. Zebrane przez nas dane pokazują, że szkoły nie unikną kumulacji roczników, to oznacza pracę szkół na dwie zmiany. To dlatego rodzice są coraz bardziej pewni tego, że reforma nie wejdzie w życie.

Co rząd powinien zrobić z edukacją sześciolatków?

Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?