– Chyba nie ma takiego działu w tym kraju, który nie warto zderegulować – mówi Jarosław Pytlak tłumacząc, dlaczego zdecydował się aplikować do zespołu deregulacyjnego kierowanego przez Rafała Brzoskę. – Napisałem list motywacyjny w którym uzasadniałem, dlaczego chciałbym pracować w tym zespole. Bo szkolnictwo jest jedną z dziedzin wskazanych do deregulacji – dodaje. Odpowiedzi jeszcze nie dostał.

Dlaczego w szkole konieczna jest deregulacja?

Od dawna eksperci, nauczyciele i dyrektorzy szkół wskazują, że z roku na rok w szkole biurokracja jest coraz bardziej rozbudowana. – Gdy 35 lat temu zaczynałem swoją pracę jako dyrektor szkoły, miałem papiery w trzech czy czterech segregatorach. Teraz jest ich kilka, kilkanaście razy więcej. Już nie mówiąc o bazach danych w chmurze czy plikach w komputerze. Świat się zmienił i my niestety razem z nim. To, co kiedyś załatwiało się na mocy nawet jakiegoś niepisanego zwyczaju, dziś potrzeba na to dokumentu – mówi Pytlak.

Ekspert przypomina jednak, że już jakiś czas temu zaczęto się przyglądać dokumentom w szkole i stworzono listę niezbędnych, które muszą mieć formę pisemną. – Okazało się, że wiele dokumentów w szkołach powstaje, choć nie musi. Tak na wszelki wypadek gdyby wpłynęła skarga do kuratorium – mówi Pytlak.

Świadectwa i godziny czarnkowe do zmiany

Dyrektor Pytlak zapytany, jakie zmiany należałoby wprowadzić wskazał problem z godzinami dostępności czyli tzw. czarnkowymi. Każdy nauczyciel pracujący w pełnym wymiarze godzin musi raz w tygodniu być przez jedną godzinę dostępny dla rodziców i uczniów, którzy chcieliby z nim porozmawiać. Czasu tego nie wlicza się do pensum nauczyciela ani nie są  one dodatkowo płatne. – Powszechnie nauczyciele zgłaszają to jako absurd, bo najczęściej nie są dostępni w tym godzinach, którymi byliby zainteresowani rodzice. I mało kto na takie godziny dostępności przychodzi – tłumaczy Pytlak.

Inną sprawą są szkolne świadectwa.  – Świadectwa poza świadectwami ukończenia szkoły moim zdaniem są kompletnie bez sensu – mówi dyrektor szkoły. Ale nikt dotąd nie policzył, jak duży jest to wydatek w skali kraju.