– Nie ma szkoły bez nauczycieli, którzy potrafią nie tylko uczyć, ale też wychowywać. Takich, którzy mają czas, by pochylić się nad dzieckiem i zobaczyć, czy nie jest pobite albo głodne. Tacy, którzy tworzą szkołę bezpieczną i przyjazną, do której dzieci biegną z radością – mówiła podczas szczytu edukacyjnego „ZmieńMY edukację” Wanda Traczyk-Stawska, uczestniczka Powstania Warszawskiego, żołnierka AK, członkini Szarych Szeregów. Wydarzenie zostało zorganizowane w Sejmie przez Akcję Uczniowską przy wsparciu Koalicji Obywatelskiej.
Traczyk-Stawska podkreślała też, że nauczyciel nie może być urzędnikiem, który tylko wypełnia rubryki w dzienniku. – To od nas nauczycieli zależy, czy dzieci będą czerpały radość z nauki, czy będą nią zainteresowane. Praca nauczyciela nie kończy się wraz z wyjściem ze szkoły. Nauczyciel pracuje w szkole krócej, ale idąc do domu musi się przygotować do lekcji na następny dzień. By kolejna lekcja nie była nudna, bo dzieci nudy nie znoszą – tłumaczyła żołnierka, która 30 lat pracowała w jednej z warszawskich szkół specjalnych.
Co w szkole uwiera uczniów?
Ale choć na szczycie pojawiła się i ministra edukacji Barbara Nowacka i minister nauki Dariusz Wieczorek, Rzecznik Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak, wspomniana wyżej Wanda Traczyk-Stawska czy prezes ZNP Sławomir Broniarz, to o tym, w jaki sposób należy zmienić edukację – zwłaszcza w jej części dotyczącej podstawy programowej – wypowiadali się ludzie młodzi. Często byli to licealiści. I choć oczywiście mówili o tym, że jest ona przeładowana i należy ją odchudzić, a kończąc szkołę wychodzą z niej jako „sfrustrowane globusy”, którymi być nie chcą, to jednak można było odnieść wrażenie, że w szkole uwiera ich coś innego niż tylko nadmiar historii czy matematyki. Uwiera ich to, że nie uczą się w niej o rzeczach dla nich ważnych. Że za dużo miejsca poświęca się testom, egzaminom, pracom domowym i ocenom, a za mało zostaje miejsca na relacje i rozmowy.
Czytaj więcej
Ponad połowa ankietowanych przez IBRiS uważa, że likwidacja prac domowych nie jest dobrym pomysłe...
Jakiej edukacji oczekują młodzi? Najprościej mówiąc takiej, która przygotuje ich uczenia przez całe życie. By mogli reagować na zmieniającą się rzeczywistość, bo bardzo trudno przewidzieć, jak będzie wyglądać świat, gdy będą mieli 40 czy 50 lat. Zwracają uwagę na brak edukacji klimatycznej, obywatelskiej, prawnej i cyfrowej – takiej, która pozwoli im w internecie odróżnić prawdę od fake newsów. – Szkoła sprawia wrażenie, że nie odrobiła swojej pracy domowej. Uczy tak, jakby nie miała wiedzy o tym, czym jest neurodydaktyka. Działają w niej autorytarne a nie demokratyczne zasady, choć uczy zasad demokracji. Uczniowie nadal widzą swoje plecy siedząc do siebie tyłem, wciąż przepisuje się podręczniki a nawet zakazuje wychodzenia do toalety w czasie lekcji – mówił jeden z młodych ludzi, którzy wypowiadali się w czasie debaty.