Okiem młodych: Polską szkołę da się przecież zmienić od dołu!

Zmiany w systemie edukacji nie muszą być uzależnione od decyzji politycznych. Można starać się wprowadzać je oddolnie.

Publikacja: 28.06.2023 18:46

Młodzi ludzie często sami dążą do zmian w swoich szkołach

Młodzi ludzie często sami dążą do zmian w swoich szkołach

Foto: Adobe Stock

Anna Zalewska, Dariusz Piontkowski, Przemysław Czarnek. Te 3 nazwiska zna każdy, kto przez 8 ostatnich lat natknął się na system edukacji publicznej. Na korytarzach urzędów gmin wywołują strach. Za niskie subwencje, odbieranie kompetencji, tzw. efekt mrożący. Z narracji opozycyjnych władz samorządowych wyczytać można, że ich rola w systemie edukacji ograniczona została do wypłacania pensji i remontów. Powstała Mapa Drogowa obalająca tezę o bezradnych samorządach.

Silna centralizacja szkół

Centralizacja systemu edukacji nie zaczęła się w 2015 roku. Upadek komunizmu zmienił w polskiej szkole bardzo niewiele. W klasach i dyrektorskich gabinetach stopniowo pojawiały się ukoronowane orły, obok milej widzianych w „świeckim” państwie krzyży, a dawniej demonizowana na przedmiotach społecznych demokracja włączona została do kanonu wartości, przynajmniej na papierze.

Od początku III RP polska szkoła była jednak silnie scentralizowana, nie mogąc wydostać się z kilkusetletniego modelu edukacji przygotowującej poddanego, nie obywatela. Kolejne rządy demokratyczne nie przeprowadzały strukturalnych reform decentralizujących i demokratyzujących polską oświatę. Wprowadzano gimnazja, aby później je zlikwidować. Minister Roman Giertych stawiał na mundurki, a nazwy przedmiotów zmieniano bez naprawy ich podstaw programowych.

Ciężko zatem nazwać wypadkiem przy pracy zaproponowane w 2021 roku przez Przemysława Czarnka zmiany w ustawie Prawo oświatowe, znane szerzej jako Lex Czarnek. Wzmocnienie roli kuratorów szkół będących „oświatowymi wojewodami” odebrane zostało jako wyrwanie kolejnych kompetencji władzom samorządowym. Odgrodzenie murem szkół od organizacji pozarządowych za pośrednictwem zawiłych procedur komunikowane było natomiast jako „oddanie decyzyjności w ręce rodziców”. Decyzyjności, którą mieli zagwarantowaną od wielu lat na mocy tego samego Prawa oświatowego.

Czytaj więcej

Szumilas: Przemysław Czarnek powinien zwrócić pieniądze wydane na program „Willa +”

Lex Czarnek działa czy nie?

Centralizacja systemu twarz ma bardzo konkretną. Nad każdą placówką spoczywa bowiem widmo organu nadzoru jakim są kuratorzy oświaty. Powołuje i odwołuje ich oczywiście minister Czarnek, sprawując tym samym kontrolę nad ideową linią ich działań. Efektami są chociażby działania małopolskiej kurator Barbary Nowak, takie jak postępowanie dyscyplinarne wobec dyrektora liceum z Tarnowa Jana Ryby czy próba zakazywania szkolnych wyjść na „Dziady” w reżyserii Mai Kleczewskiej wystawiane w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.

W ten sposób pomimo braku zmian prawnych (lex Czarnek w żadnej formie nie weszło w życie), kluczowym elementem systemu staje się tzw. efekt mrożący. Mechanizm oparty jest na strachu przed konsekwencjami działań, który odczuwają wszyscy: od kadr pedagogicznych, przez dyrekcje, po samorządowców. Zajęcia antydyskryminacyjne, współpraca z organizacjami pozarządowymi czy przyjmowanie progresywnych polityk lokalnych padają często ofiarą obawy przed postępowaniami dyscyplinarnymi i nadgorliwymi kontrolami.

Pamiętać należy, że pomimo wspomnianej centralizacji, polski system edukacji posiada szereg bezpieczników rozdzielających decyzyjność w systemie edukacji pomiędzy władzę centralną, samorządową i poszczególne szkoły.

W jaki sposób zmienić polską szkołę? 

Jak w większości sektorów państwa polskiego prym w proponowaniu polityk i zabiegania o zmiany wiodą organizacje pozarządowe. W „oświatówce” ten proces nabrał tempa po strajku nauczycielskim z 2019 roku, a każda odsłona lex Czarnek potęguje jego integrację i profesjonalizację.

Zmiany możliwe do wprowadzenia w edukacji od zaraz przedstawiła poznańska Fundacja Varia Posnania. Wydała ona Mapę Drogową Zmian w Wielkopolskiej Edukacji zawierającą 8 postulatów zmian w edukacji na poziomie gminy i pojedynczej szkoły. Pomimo lokalnego charakteru zaproponowane w niej zmiany możliwe są do wprowadzenia w całym kraju. To np. niezależny Rzecznik Praw Uczniowskich będący odpowiedzią na dyskryminującą i antynaukową działalność Rzecznika Praw Dziecka powołany został już w kilku polskich miastach. Posiadając mandat organu prowadzącego, może reagować on w sytuacjach naruszeń praw uczniowskich.

Gminy mogą w ramach swoich kompetencji przeznaczać środki na działalność samorządów uczniowskich, skupiających aktywną młodzież. Tu także prym wiedzie Poznań, gdzie Fundusz Samorządów Uczniowskich od ponad 5 lat wspiera rokrocznie kilkadziesiąt inicjatyw uczniowskich kwotą do 2000 zł.

Wprowadzenie referendów szkolnych to nauka demokracji w praktyce. Zgodnie z polskim prawem w szkołach powinny odbywać się wybory do samorządów uczniowskich, a brak jest przeciwwskazań do organizowania powszechnych głosowań w ważnych dla szkolnej społeczności kwestiach. Podobnie ma się sytuacja tzw. szkolnych prawyborów parlamentarnych.

Znane z kreowania polityk lokalnych władze samorządowe mogą wspierać aktywną młodzież, zauważając w swoich dokumentach osoby, które z uwagi na działalność społeczną mniej angażują się w zajęcia lekcyjne. Wsparcie potrzebne jest dwutorowo, aby nie narażając ich osiągnięć dydaktycznych wspierać ich funkcjonowanie w organizacjach społeczeństwa obywatelskiego i chronić przed przeciążeniem.

Działania antydyskryminacyjne podejmowane są przez poszczególne placówki i gminy mniej lub bardziej kompleksowo, tworząc inkluzywną szkołę. Stosowanie feminatywów czy neutratywów w szkolnej codzienności, wsparcie osób niepolskojęzycznych czy wspieranie podejmowanych przez osoby uczące się inicjatyw równościowych, takich jak Tęczowy Piątek, zmienia realnie poczucie bezpieczeństwa i przynależności młodych ludzi.

Gdy mowa o praworządności, źle jest także na najniższych poziomach. Statuty szkół są często wprost niezgodne z prawem krajowym, a nawet ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi. Wsparcie szkół w tworzeniu włączających i przyjaznych zapisów statutowych przez gminy pomoże w walce z tymi nieprawidłowościami.

Do wprowadzenia tych zmian nie potrzeba wielkich nakładów finansowych, ani dymisji ministra Czarnka. Potrzeba odważnych samorządowców, konsekwentnych kadr pedagogicznych i zdecydowanych dyrekcji. We wspomnianej Mapie Drogowej znaleźć można ścieżki wdrożenia zaproponowanych postulatów i ofertę wsparcia Fundacji Varia Posnania w tym procesie.

Autor jest prezesem zarządu Fundacji Varia Posnania, przewodniczący Młodzieżowej Rady Miasta Poznania 2020-2021. Student Administracji Europejskiej w Europejskiej Wyższej Szkole Prawa i Administracji w Brukseli.

Anna Zalewska, Dariusz Piontkowski, Przemysław Czarnek. Te 3 nazwiska zna każdy, kto przez 8 ostatnich lat natknął się na system edukacji publicznej. Na korytarzach urzędów gmin wywołują strach. Za niskie subwencje, odbieranie kompetencji, tzw. efekt mrożący. Z narracji opozycyjnych władz samorządowych wyczytać można, że ich rola w systemie edukacji ograniczona została do wypłacania pensji i remontów. Powstała Mapa Drogowa obalająca tezę o bezradnych samorządach.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Oświata
Znamy szkoły przyjazne LGBTQ+. Po raz pierwszy wysoko szkoły z mniejszych miast
Oświata
Ankieta: Sztuczna inteligencja odrabia lekcje za polskich licealistów
Oświata
Wojsko zaraz po ukończeniu szkoły. Co proponuje armia?
Oświata
Szef IBE: Polska szkoła choruje nie na testozę, ale na ocenozę
Oświata
Uczestniczka Powstania Warszawskiego Wanda Traczyk-Stawska Damą Orderu Uśmiechu
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił