Szef CKE Marcin Smolik: To będzie pierwsza matura w nowej formule egzaminacyjnej

Poprzednia podstawa programowa określała minimum, które uczeń musi opanować. Obecna – maksimum wiedzy. Tyle, ile trzeba wiedzieć, by dostać szóstkę – mówi dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcin Smolik.

Publikacja: 29.04.2023 11:48

Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej

Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej

Foto: materiały prasowe

Panie dyrektorze, czy zna pan już tematy maturalne?

Znam.

A powie pan, co będzie w tym roku na maturze?

Nie powiem.

Jak dużo osób wie, co będzie na maturze?

Jest to bardzo wąskie grono. Choć w przypadku egzaminów z przedmiotów, w których konieczne jest zaangażowanie recenzentów z różnych dziedzin, jak np. WOS, zagadnienia egzaminacyjne zna około piętnastu osób.

Co roku pojawiają się przecieki maturalne. W tym roku zdecydowaliście się na pewne zabezpieczenia, które mają temu zaradzić. Co to za rozwiązania?

Najszczęśliwsi bylibyśmy gdyby egzaminy maturalne były chronione ludzką uczciwością. To zawsze jest najlepsza ochrona. Niestety poprzednie lata pokazują nam, że zdarzają się dyrektorzy, którzy otwierają przesyłki po ich otrzymaniu, a potem przekazują cześć zadań swoim uczniom. W tym roku zdecydowaliśmy się na trzy sposoby zabezpieczenia przesyłek. Pierwszym są obserwatorzy delegowani przez CKE do obserwacji przebiegu egzaminu. Drugi sposób to kontrola nienaruszalności pakietów.  Będziemy dzwonić do losowych szkół i prosić dyrektorów o połączenie się z nami przez jakiś komunikator i okazanie paczek, w których są egzaminy. To nie jest oznaka naszego braku zaufania do dyrektorów, tylko próba ochrony nienaruszalności materiałów egzaminacyjnych. Do części paczek włożono nadajniki. W momencie otworzenia takiej paczki przed czasem CKE zostanie powiadomione, że konkretna paczka została otworzona.

Paczki wysyłaliście do szkół losowo, czy mieliście jakieś podejrzenia? Od dawna słyszy się, że najpewniejsze informacje co do egzaminów mają uczniowie z Podlasia.

Nie ma pewności co do tego, że do przecieków w poprzednich latach dochodziło na Podlasiu. Tak wynika z informacji przekazywanych mi przez policję. Jednak znamy szkoły, w których dochodziło do nieprawidłowości. I właśnie do nich będziemy dzwonić i wysyłać paczki z nadajnikami. Ale też do innych losowo wybranych szkół.

Czytaj więcej

Sondaż: Polska szkoła wymaga od uczniów za dużo? Ponad połowa Polaków: Tak

Tegoroczna matura jest pierwszą dla rocznika, który ukończył czteroletnie liceum. Czym się będzie różnić od poprzedniej matury?

Podobnie jak w latach 2015-2020 będzie ona przeprowadzona w dwóch formułach. Do matury w nowej formule przystąpią pierwsi absolwenci czteroletniego liceum. Wszyscy pozostali, czyli uczniowie, którzy ukończyli czteroletnie technikum i branżowe szkoły drugiego stopnia, oraz absolwenci z lat ubiegłych będą przystępować do matury w starej formule. Matura w formule 2023 nie będzie się różnić jeszcze przez dwa lata od matury obowiązującej w ubiegłym roku, jeżeli chodzi o przedmioty do których trzeba przystąpić. Nie różni się też warunkami, które trzeba spełnić, żeby ją zdać. Przystąpić trzeba do trzech egzaminów pisemnych i dwóch ustnych, oraz jednego przedmiotu na poziomie rozszerzonym. By uzyskać zaliczenie trzeba uzyskać co najmniej 30 proc. punktów z przedmiotów obowiązkowych.

W ubiegłym roku nie było ustnych egzaminów. Teraz już będą?

Egzaminy ustne nie były przeprowadzane przez ostatnie trzy lata. Było to spowodowane restrykcjami pandemicznymi. Teraz wracamy już do takich egzaminów.

Trudno będzie zdać uczniom egzaminy ustne? Absolwenci często podkreślają, że szkoła nastawiona jest na rozwiązywanie testów i mało jest okazji do ćwiczenia wypowiedzi ustnych. 

Wydaje mi się, że to nie powinien być kłopot. Egzaminowi ustnemu towarzyszy niepokój, ale jest on raczej spowodowany tym, że wielu maturzystów miało nadzieję, że matura ustna zostanie odwołana - tak jak miało to miejsce w ostatnich trzech latach. Decyzję o egzaminie ustnym podjęto na poziomie parlamentu. Nie mam obaw o przygotowanie maturzystów, jeżeli chodzi o część ustną. Rozumiem, że psychicznie mogą czuć się mało komfortowo, ale merytorycznie powinni być przygotowani na dobrym poziomie.

Absolwenci technikum, którzy skończyli naukę w starym systemie uważają, że zostali źle potraktowani, ponieważ ich koledzy, którzy kończyli liceum nie zdawali ustnej matury. Czy oni też będą musieli zdawać ten egzamin?

Tak, egzamin w części ustnej jest obowiązkowy dla wszystkich. Trzeba mieć świadomość, że egzaminy ustne w poprzednich latach nie były odwoływane, bo zmieniła się formuła matury, a wyłącznie z powodu pandemii. Teraz nie ma pandemii, więc nie ma potrzeby ich odwoływać.

Powiedział pan, że nowa matura będzie jeszcze przez dwa lata taka sama. Jak będzie wyglądała potem?

Ustawa o systemie oświaty określa dodatkowy wymóg, który trzeba będzie spełnić od 2025 roku, aby zdać maturę. Obecnie trzeba przystąpić do egzaminu na poziomie rozszerzonym, w którym nie ma progu punktowego. Od 2025 roku z egzaminu na poziomie rozszerzonym trzeba będzie uzyskać co najmniej 30 proc. punktów.

Skąd ta zmiana?

Ta zmian była już zaplanowana na rok 2023. Została zawieszona przez parlament na najbliższe dwa lata.

Pandemia wymusiła na szkołach wprowadzenie nauki zdalnej, z którą jedne placówki poradziły sobie bardzo dobrze, a drugie gorzej. Widmo pandemii dalej wisi nad egzaminem maturalnym?

Pandemia wisi na maturą już od 2020 roku i wpłynie jeszcze na egzamin w przyszłym roku. Stąd też minister edukacji podjął decyzję na początku 2021 roku, by wszystkie matury w 2023 i 2024 były przeprowadzane na podstawie ograniczonego katalogu wymagań podstawy programowej. W praktyce ogranicza to wymagania egzaminacyjne o 20-25 proc. W przypadku języka polskiego ograniczono liczbę lektur, a w matematyce pewne wymagania w ogóle zostały wykluczone. Pandemiczne dostosowania egzaminu będą obowiązywać jeszcze przez najbliższe dwa lata.

W marcu były wprowadzone dalsze zmiany, które ułatwiają egzamin.

Dotyczą one tylko i wyłącznie części ustnej z języka polskiego. Nie wynikają z pandemii, tylko oczekiwań maturzystów, że nie będzie części ustnej w tym roku. Cały czas docierały do nas prośby maturzystów i nauczycieli, żeby ograniczyć liczbę zadań jawnych. Dlatego ograniczyliśmy je do stu dziesięciu.

Wpływ na tę decyzję miała petycja polonistów, czy były jeszcze jakieś inne czynniki?

Uwzględniliśmy wszystkie głosy, które do nas dochodziły.

A dlaczego podjęliście tę decyzję dopiero w marcu?

Głosy mówiące o tym, że lista zadań jest zbyt obszerna pojawiły się od razu po jej publikacji w 2021 roku. Lista została po raz pierwszy ograniczona w styczniu 2022 roku, po zmniejszeniu wymagań egzaminacyjnych. Wyszliśmy z założenia, że ograniczenie tej listy z 280 do około 230 pytań powinno uspokoić maturzystów. Jednak, gdy do opinii publicznej doszła informacja, że część ustna nie zostanie odwołana, to znów pojawiły się prośby, żeby ograniczyć listę zadań. Nie chcieliśmy działać zbyt pochopnie. Pamiętajmy, że układanie egzaminu maturalnego nie polega na tym, żeby odrąbywać wymagania siekierą i maksymalnie go upraszczać.

Poloniści zwrócili uwagę - w petycji - na kryteria oceniania, które nie są do końca korzystne dla osób, które napiszą dłuższą pracę, bo mogą popełnić więcej błędów. Czy będą jakieś zmiany w tym zakresie?

Przyjrzeliśmy się dokładnie wynikom matur próbnych. Wszystkie odpowiedzi maturzystów z języka polskiego, matematyki i języka angielskiego bardzo szczegółowo przeanalizowaliśmy. W przypadku języka polskiego podjęliśmy decyzję o tym, żeby zmienić zasady oceniania poprawności językowej i interpunkcyjnej - zwiększyliśmy tolerancję na błędy w poszczególnych kategoriach punkowych. Zauważyliśmy, że poprawność językowa w tych pracach pozostawiała bardzo wiele od życzenia. Dlatego podjęliśmy taką decyzję.

Może też podstawa programowa nie jest dostosowana do dzisiejszej młodzieży?

Podstawa programowa z 2018 roku różni się od tej z 2008, czy 2012 roku. Gdy obecna podstawa programowa została opublikowana, to w pierwszej chwili stwierdziłem, że materiału jest bardzo dużo. Rozmawiałem wtedy z prof. Waśko, który był szefem zespołu, który organizował podstawę programową z języka polskiego. Powiedział mi, że nowa podstawa to zamiana całej filozofii podstawy programowej. Poprzednia podstawa określała pewne minimum, które uczeń musi opanować. Obecna podstawa określa maksimum tego czego uczeń może się nauczyć w szkole. W tym sensie, ta podstawa nie wydaje się nadmiernie obszerna. Oczekiwania są takie, żeby podstawa programowa stanowiła pewną próbę, ale nie była nadmiernym wyzwaniem. Dlatego, minister Przemysław Czarnek zapowiedział, że podstawa programowa będzie ograniczona - wydaje mi się, ze jest to to dobry kierunek.  

Od jakiegoś czasu mówiło się o tym, że matura jest zbyt łatwa, i może należy zwiększyć próg zdawalności. Zgadza się pan z tym?

30 proc. z pięciu egzaminów to nie jest aż taka błaha sprawa. Pamiętajmy, że próg zdawalności nie decyduje o przyjęciu na studia, bo tu mają znaczenie wyniki z poziomu rozszerzonego. Zmiana patrzenia na podstawę programową zmienia również postrzeganie na próg 30 proc. Uzyskanie 30 proc. z maksimum, a nie minimum całkowicie zmienia jego interpretację.

Rozmowa została przeprowadzona na antenie News24 w ramach programu „Wieczór publicystów” Rzeczpospolitej

Czytaj więcej

Ekspert: Polscy nauczyciele nie potrafią oceniać zgodnie z prawem

Panie dyrektorze, czy zna pan już tematy maturalne?

Znam.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Oświata
Znamy szkoły przyjazne LGBTQ+. Po raz pierwszy wysoko szkoły z mniejszych miast
Oświata
Ankieta: Sztuczna inteligencja odrabia lekcje za polskich licealistów
Oświata
Wojsko zaraz po ukończeniu szkoły. Co proponuje armia?
Oświata
Szef IBE: Polska szkoła choruje nie na testozę, ale na ocenozę
Oświata
Uczestniczka Powstania Warszawskiego Wanda Traczyk-Stawska Damą Orderu Uśmiechu