W rozmowie z Radiem Maryja szef resortu edukacji przekonywał, że „nie ma żadnej zapowiedzi zwolnień” nauczycieli. - Jest stwierdzenie, że w perspektywie najbliższych czterech lat - i to jest fakt - ubędzie w systemie oświaty następne kilkaset tysięcy dzieci, łącznie nawet - jeśli odejdą dzieci z Ukrainy, a mamy nadzieję, że tak będzie, bo zakończy się wojna - to będzie nawet pół miliona dzieci mniej w systemie oświaty. Jeśli z systemu oświaty znika pół miliona dzieci i nic nie zrobimy, to wtedy zwolnienia mogłyby być. Dlatego właśnie, uprzedzając to, co się wydarzy za cztery lata, a zacznie się dziać za dwa, trzy lata, rozpoczynamy dyskusję nad przywróceniem emerytury nauczycielskiej, która została zabrana nauczycielom w 2009 roku, wówczas, kiedy rządził Donald Tusk i Katarzyna Hall była ministrem edukacji - mówił.
- Gdybyśmy tych ruchów nie robili, które robimy dzisiaj, rzeczywiście do zwolnień mogłoby dojść - od kilkudziesięciu tysięcy, nawet do stu tysięcy, w zależności od tego, jak zachowałyby się organy prowadzące i dyrekcje, bo to nie minister zatrudnienia i zwalnia, tylko dyrektor szkoły w porozumieniu z organem prowadzącym. Więc tego przewidzieć nie jesteśmy w stanie. Żeby uniknąć tego rodzaju sytuacji, czyli tych zwolnień, przystępujemy do dyskusji nad emeryturą nauczycielską po dwudziestu latach pracy przy tablicy i trzydziestu latach pracy w ogóle, co zapowiadaliśmy już od roku. Będziemy dyskutować ze związkami zawodowymi już pod koniec stycznia na temat tego, w jakim czasie ten przywilej przywracać - czy już od września 2024 roku września, czy może od 2025 roku, przewidując te wszystkie skutki - powiedział Czarnek.
Minister podkreślił, że „żadnych zwolnień nie będzie”. - Byłyby, gdyby nie nasze przewidywania i działania, które podejmujemy już teraz z wyprzedzeniem kilkuletnim. Więc żeby to było jasne: żadnych zwolnień. Byłyby, gdyby nie to, co robimy. A że będzie kilkaset tysięcy dzieci mniej w perspektywie czterech lat, to jest zupełnie oczywiste. Wystarczy spojrzeć na kolejne roczniki i kolejne pokolenia. Niestety, ten niż demograficzny przez szkoły będzie się przytaczał i rozważny, i rozsądny resort edukacji i nauki myśli o przyszłości, a nie o tym, co jest jutro - tłumaczył.
Czytaj więcej
Zwolnienie ok. 100 tys. nauczycieli w ciągu dwóch–trzech lat zapowiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Powód? Niż demograficzny. Ale redukcje nie obejmą raczej największych polskich miast.
Przemysław Czarnek stwierdził też, że w „wielu mediach” pojawiła się „manipulacja” na temat zwolnień, choć to sam minister wywołał dyskusję na ten temat, gdy mówił o tym pod koniec grudnia w Radiu ZET. - W perspektywie dwóch, trzech lat trzeba będzie zwolnić ok. 100 tys. nauczycieli - mówił wtedy. Dodawał, że w 2023 r. jeszcze nikogo nie będzie zwalniać, ale w 2024 r. proces redukcji ruszy. Pytany o to, kto powinien się najbardziej obawiać zwolnienia, minister odpowiedział, że „wszyscy nauczyciele”. – Mniej przychodzi dzieci, to jest mniej WF-u, biologii, chemii, polskiego, fizyki – wyliczał.