Po wczorajszym spotkaniu z minister nauki Barbarą Kudrycką oraz z podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego przedstawiciele uczelni nie kryli zadowolenia. Ich projekty, na które chcą zdobyć pieniądze z Unii, nie będą brały udziału w konkursie.
Chodzi o 30 projektów, które na listę indykatywną (przyznania pieniędzy poza konkursem) wpisała poprzednia minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka. Kudrycka zaproponowała, by je usunąć i by te szkoły brały udział w konkursie.
Propozycję ostro zaatakował profesor Tadeusz Luty, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. W imieniu środowiska wystosował list protestacyjny. Podkreślił, że „w sytuacji chronicznego niedoinwestowania szkolnictwa wyższego rektorzy nie mogą akceptować działań, które niweczą wielomiesięczne przygotowania do pozyskania funduszy unijnych”. Zaznaczył, że rozpoczęto też przygotowania, a nawet realizacje niektórych inwestycji. Przykładem jest prawie ukończone centrum hydrologiczne warszawskiej SGGW, gdzie wielomilionowy kredyt zaciągnięto na podstawie promesy dotacji unijnych.
Na wczorajszym spotkaniu minister wycofała się ze swoich planów i poinformowała, że do końca stycznia specjalny zespół ekspertów dokona przeglądu projektów i sprawdzi, czy spełniają one kryteria otrzymania dotacji. To eksperci zdecydują, które projekty zostaną na liście. Rektorzy mają nadzieję, że to koniec zamieszania wokół unijnych dotacji. – Przegląd projektów pod kątem, czy spełniają kryteria otrzymania dotacji, jest rozwiązaniem, którego oczekiwaliśmy – mówi „Rz” prof. Tadeusz Luty. – Już w grudniu uczelnie były proszone przez panią minister o dosłanie materiałów potwierdzających spełnienie wszystkich wymaganych kryteriów. Wierzę, że większość uczelni ubiegających się o dotacje spełnia stawiane warunki, a te, które nie spełniają, dotacji nie otrzymają.
Przegląd projektów jest tym, czego oczekiwaliśmy