Ministerstwo Edukacji zastanawia się, czy pozostawić w szkołach szkolnych koordynatorów ds. bezpieczeństwa.
Zostali powołani za byłego ministra Romana Giertycha w ramach programu „Zero tolerancji dla przemocy w szkole”. Koordynatorzy mieli społecznie pomagać innym nauczycielom w rozwiązywaniu problemów wychowawczych i dbać o zwiększenie poczucia bezpieczeństwa uczniów w szkole. Minister Katarzyna Hall pisze swój program „Bezpieczna i przyjazna szkoła”. Joanna Dutkiewicz z MEN: – Jego założenia powstają. Przeanalizujemy, czy wprowadzenie funkcji koordynatora się sprawdziło. Zapytamy o to dyrektorów szkół oraz kuratorów i zdecydujemy, czy ją pozostawić.
„Rz” przepytała kilku szefów szkół, jak po kilku miesiącach od powołania koordynatorów oceniają potrzebę utrzymania w szkole takiej funkcji. Ewa Ćwikła, dyrektorka gimnazjum nr 40 w Łodzi: – W szkole to niezastąpiony człowiek orkiestra. Pilnuje co prawda tego, co w szkole zawsze się robiło, ale w mniej formalny sposób.
W jej gimnazjum koordynator m.in. stworzył mapę miejsc niebezpiecznych, dba o przepływ informacji o uczniach między nauczycielami, pilnuje, by nauczyciele reagowali na przemoc szkolną według przyjętych procedur.
Jednak nie wszyscy dyrektorzy są zachwyceni dołożeniem dodatkowego zadania nauczycielom. Różnie też rozumieją rolę koordynatora w szkole. – Przepisy nie precyzują, czym ma się zajmować. Zarabiają na tym wydawnictwa i firmy prowadzące szkolenia, które przysyłają oferty. Sam zamówiłem „teczkę koordynatora”. Okazała się nieprzydatna, bo większość opisanych w niej zadań w mojej szkole wykonuje pedagog – mówi Roman Hermann, dyrektor IV LO w Chorzowie. Dlatego zdecydował, że koordynatorem zostanie nauczycielka chemii. – Jako osoba prowadząca pracownię chemiczną jest przeszkolona, jak zachować się w sytuacjach zagrażających zdrowiu. Jej zadania koordynatora to m.in. obchód budynku, sprawdzenie, czy urwana klamka lub zniszczone meble nie zagrażają bezpieczeństwu uczniów – wyjaśnia dyrektor Hermann.